Rynki miały do wyboru dwa scenariusze. Jeden z nich zakładał zwyżki w oczekiwaniu na pozytywne wyniki wyborów, które sugerowały przedwyborcze sondaże. Drugi z kolei kazał spokojnie oczekiwać godziny 15:00, kiedy wraz z zamknięciem lokali wyborczych pojawić się miały pierwsze sondażowe rezultaty.
Inwestorzy wybrali ten pierwszy wariant i w swych optymistycznych oczekiwaniach zdecydowanie się zapędzili, gdyż przykładowo niemiecki DAX podszedł nawet pod swoje styczniowe maksima, czyli w pełni negował lutową słabość. Pierwsze doniesienia z Włoch potwierdzały obrany pozytywny wynik wyborów.
Krótko bowiem po godzinie 15:00 sondażowe wyniki sugerowały wygraną centrolewicy zarówno w Senacie jak i Izbie Deputowanych. Indeksy jak i eurodolar niespecjalnie jednak chciały już zyskiwać po tej wiadomości, co sugerowało że ten scenariusz dawno by już wyceniony. Później pierwsze skrzypce zaczął grać obóz realizujący zyski po pomyślnych faktach, a niedługo potem dołączyli do niego panicznie zamykający swoje pozycje optymistyczni wcześniej inwestorzy.
Okazało się bowiem, że zaktualizowany sondaż pokazał zwycięstwo Silvio Berlusconiego w wyższej izbie Parlamentu, co w przypadku potwierdzenia zapewniałoby polityczny pat w Rzymie. Tym samym wcześniejszym kupującym na głowy wylany został kubeł zimnej wody, a na wykresach powstały niebezpiecznie wyglądające górne cienie. Zapowiadać one mogą kontynuacją globalnej korekty, o której po raz pierwszy mówić można było w zeszłym tygodniu wraz z publikacją źle odebranych zapisków z ostatniego posiedzenia FOMC.
W tym zmiennym środowisku zewnętrznym bardzo dziwnie zachowywała się GPW. Początkowo z niedowierzaniem patrzyła na zewnętrzny optymizm i zaczęła w nim uczestniczyć dopiero wtedy, gdy zwyżka DAX-a przekroczyła 2%. Później indeks WIG20 korygował zwyżki na fali rozczarowania kolejnym sondażowym wynikiem włoskich wyborów, ale sam fixing był już bardziej pomyślny dla parkietu przy Książęcej, dzięki czemu indeks blue chipów zdołał dzień zakończyć powyżej poziomu 2450 pkt. Perspektywa kontynuacji odbicia nie została więc zaprzepaszczona, choć dopiero przekroczenie w cenach zamknięcia dzisiejszych sesyjnych maksimów pozwoli w pełni zamazać niesmak jaki pozostał po dzisiejszej słabej końcówce handlu.
Niejako w cieniu pozostawały dzisiejsze krajowe publikacje, a okazały się one istotne dla rodzimej waluty. Chodzi o niezłą sprzedaż detaliczną, która po słabym grudniu w styczniu wzrosła o 3,1% r/r. Złoty nie omieszkał pozytywnie na te dane zareagować, co było pokłosiem rewidowania oczekiwań co do dalszych obniżek stóp procentowych. Otóż na ich spadek poniżej 3,5% nie ma już co liczyć, a i marcowa obniżka o 25 pkt. bazowych stoi pod niemałym znakiem zapytania.