Mimo iż prezes EBC nie zniechęcał inwestorów do euro, wczoraj obserwowaliśmy największą przecenę wspólnej waluty w tym roku. To zdecydowanie zasłużony ruch.

Na podobną korektę zasługuje też Wall Street, co nieco oczyściłoby rynek po hurraoptymistycznym początku roku. Dziś publikacja bilansu handlowego w USA.

Draghi powiedział swoje, euro koryguje przesadne umocnienie

Na konferencji po wczorajszym posiedzeniu EBC Draghi powiedział to, czego się spodziewaliśmy – nie starał się słownie osłabiać euro i odniósł się do słów prezydenta Francji jako do nieodpowiednich nacisków na niezależny bank centralny. Rynki jednak nie czekały na prezesa. Ruch spadkowy rozpoczął się równo o 14.30 – 10 minut wcześniej niż opóźniona konferencja. W tej sytuacji stwierdzenie, że umocnienie euro wynika po części z poprawy nastrojów na rynkach i z lepszej oceny sytuacji w strefie oraz zapowiedź, że EBC zobaczy w marcowej projekcji w jakim stopniu mocniejsze euro przełoży się na gospodarkę to było zbyt mało aby odwrócić ten impuls.
Ruch spadkowy jest więcej niż zasłużony. Od pierwszych dni listopada widzieliśmy zdecydowany wzrost apetytu na ryzyko i można było mieć wątpliwości nawet co do tempa spadku hiszpańskich czy włoskich rentowności. Tymczasem w drugiej połowie stycznia euro zaczęło gwałtownie zyskiwać mimo ustabilizowania się rentowności, co było sygnałem bardzo silnego już wykupienia. Zwracaliśmy już kilka dni temu uwagę, iż powrót do poprzedniej zależności z premiami powinien oznaczać spadek EURUSD przynajmniej do 1,33 (ta sama zależność wskazała, iż spadek EURUSD w pierwszych dniach stycznia był nieuzasadniony). Teraz premie jeszcze nieco wzrosły i sugerują spadek pary w okolice 1,32. Także jakkolwiek prezes EBC nie zrobił nic aby osłabić euro, spadek EURUSD jest jak najbardziej uzasadniony (również technicznie – więcej w części technicznej), słowa Draghiego oznaczają jednak, iż po zrealizowaniu korekty para może jeszcze wrócić do trendu wzrostowego i nie wykluczone, iż w tym roku zobaczymy jeszcze test 1,40.

Dane z Chin mocne, ale…

W nocy opublikowane zostały chińskie dane dotyczące handlu zagranicznego w Chinach. Na pozór dane są świetne. Zarówno dynamika eksportu, jak i importu przyspieszyła do 25% w skali roku. Jednak należy pamiętać o tym, iż pierwsze dwa miesiące roku są w Chinach zawsze zakłócone kalendarzem tygodniowego święta. W ubiegłym roku dane za styczeń były bardzo słabe, za to wolumeny handlowe wzrosły bardzo w lutym. Tym razem zapewne będzie odwrotnie.
Na moment obecny bardziej istotne jest to, w jakim stopniu ożywienie w Chinach przełoży się na poprawę sytuacji w Niemczech, szczególnie, że styczniowe wskaźniki wyprzedające rozbudziły nadzieje inwestorów. Opublikowane dziś rano grudniowe dane o niemieckim bilansie handlowym takiej poprawy nie pokazują. Wprawdzie eksport wzrósł nieco w relacji do listopada, ale jego roczna dynamika spadła poniżej 1,5% - najmniej od lutego. Być może lepiej było w styczniu, ale o tym dowiemy się za miesiąc.

Dziś czekają nas jeszcze jedne dane o bilansie handlowym – z USA (podobne dane są jeszcze w Kanadzie, ale dla rynków ma to znaczenie marginalne). Dane będą ciekawe, gdyż słaby eksport wpłynął negatywnie na PKB w czwartym kwartale. Dzisiejsze dane (za grudzień) pokażą, jakiej rewizji PKB będzie można się spodziewać.

Szczyt UE: blisko porozumienia ws. budżetu

Agencja PAP donosi, iż porozumienie ws. unijnego budżetu na lata 2014-2020 jest blisko. Wydatki budżetu miałyby zostać obniżone o 12 mld EUR względem ubiegłorocznej propozycji, ale fundusze spójności miałyby pozostać niezmienione, na czym zależy polskiej dyplomacji. Podpisanie porozumienia oznaczałoby zmniejszenie ryzyk politycznych w Europie, ale na notowania rynkowe nie powinno mieć to istotnego wpływu.

dr Przemysław Kwiecień