Początek tygodnia przynosi osłabienie polskiej waluty. Jeszcze w piątek po danych z amerykańskiego rynku pracy złoty zaczął zyskiwać zwłaszcza wobec dolara. Na parze USDPLN zobaczyliśmy poziomy z października 2011 roku. Dziś natomiast sytuacja się odwróciła, a to z racji powrotu obaw o południe Europy.

Główną przyczyną wyprzedaży złotego było pogorszenie nastrojów na szerokim rynku, co wiązało się ze znaczącą korektą na głównej parze walutowej. Natomiast bezpośrednią przyczyną powstania negatywnego sentymentu na EURUSD był znaczący wzrost rentowności 10-letnich hiszpańskich obligacji. Zobaczyliśmy poziomy najwyższe od grudnia osiągając prawie poziom 5,40%. Dodatkowo rośnie niepewność polityczna, gdyż premier Mario Rajoy został oskarżony o korupcję, a we Włoszech już niedługo odbędą się wybory i też nie ma pewności czy nowy rząd będzie kontynuował reformatorską politykę Mario Montiego.

Z lokalnego rynku inwestorzy wyczekują na decyzję RPP i kolejne cięcia stóp procentowych. Obniżka o 25pb jest w tym momencie raczej przesądzona, a jeszcze nie tak dawno zapowiadana przerwa w łagodzeniu polityki monetarnej powinna zostać zaniechana. Biorąc pod uwagę te argumenty złoty i tak jest wyjątkowo silny.

Z punktu widzenia analizy technicznej istotne wsparcie dla notowań pary USDPLN wypada przy poziomie 3,05, który jest na tę chwilę broniony i ciężko zachęcić inwestorów do kupna polskiej waluty po tak niskim kursie. Natomiast większych zmian nie obserwujemy na parze EURPLN, która pozostaje w szerokiej konsolidacji 4,20 – 4,05.

W poniedziałek o godzinie 16:30 euro kosztowało 4,17 złotego, dolar 3,07, frank 3,38 a funt 4,84 złotego.

Daniel Kostecki