W piątkowym raporcie zwracałem uwagę, iż wyciszenie politycznej burzy w Hiszpanii i Włoszech, może być chwilowe i za chwilę problem wróci ze zdwojoną siłą.

I tak coraz głośniejsze wezwania opozycji do dymisji i demonstracje na hiszpańskich ulicach, nie odwrócą i tak już wyraźnie negatywnego trendu społecznego zaufania do premiera Mariano Rajoya.

Z kolei kolejne wątki śledztwa związanego z finansowymi problemami banku Monte Paschi de Siena, są coraz cynicznie wykorzystywane przez opozycję, która wyraźnie dogania w sondażach centrolewicową Partię Demokratyczną. W efekcie rosną obawy przed wyborami zaplanowanymi na 24 lutego, zwłaszcza, jeżeli populiści będą w stanie zahamować proces reform. Najbliższe dni upłyną też pod znakiem oczekiwania na czwartkową konferencję prasową Mario Draghiego po zakończonym posiedzeniu ECB. Tego samego dnia rozpocznie się też szczyt Unii Europejskiej ws. budżetu, ale niektórzy politycy mogą wykorzystać ten fakt do wyrażenia swojego „niezadowolenia” ze zbyt mocnego kursu euro. Próbę tego mieliśmy już weekend – wypowiedź francuskiego ministra finansów.

Polityczne obawy o Hiszpanię i Włochy powracają, ale na razie rentowności obligacji nie przebiły się na nowe szczyty powyżej maksimów odnotowanych w czwartek. Dzisiaj zaplanowane jest spotkanie premiera Mariano Rajoy’a z niemiecką kanclerz Angelą Merkel. Niemcy najpewniej zdystansują się od tematu politycznej afery w Madrycie, ale słowa poparcia dla gospodarczych działań Rajoy’a mogą nieco uspokoić nastroje. Choć to tylko dyplomatyczna nowomowa – rynki wiedzą, iż hiszpański premier ma w ciągu najbliższych tygodni przedstawić nowy pakiet działań wspierających gospodarkę. Pytanie, czy w obliczu politycznego skandalu będzie w stanie je realizować…

Społeczne poparcie dla Partii Ludowej spadło do 23,9 proc. wobec 29,9 proc. w grudniu i można oczekiwać, iż ten dość dramatyczny spadek będzie kontynuowany. Szerzej nt. zagrożeń dla Hiszpanii pisałem w czwartek. Powtórzmy kluczowy fragment tekstu: „Rynek obawia się przede wszystkim kwestii budżetowych. Po pierwsze „zbankrutowane” regiony, które mogą prosić o większe dofinansowanie – dzisiejszy Financial Times pisze, iż Katalonia chce większej pomocy od obiecanych 9 mld EUR.

Po drugie pakiet stymulacyjny to dodatkowe wydatki rządu. Po trzecie – większe wydatki nie zbilansują się szybko z wyższymi przychodami, gdyż hiszpańska gospodarka nie otrzyma żadnego zewnętrznego bodźca, gdyż cały Euroland (poza Niemcami) będzie tkwił w tym roku w marazmie. Efektem tych obaw, może okazać się konieczność zrewidowania założeń budżetowych na 2013 r., czego inwestorzy tak się obawiali jeszcze na jesieni ub.r., ale w ostatnich tygodniach zupełnie o tym zapomnieli, zaślepieni wizją dużych zysków na rynku długu (przez spadek wysokich rentowności obligacji). Te wcale nie muszą się jednak pojawić. Hiszpańskie ryzyka nie zniknęły, a dodatkowo nie należy zapominać o trudnej sytuacji banków, które będą musiały się zmierzyć z systematycznie rosnącym bagażem złych kredytów hipotecznych.”

Problem dla rynków są też Włochy, gdzie afera związana z finansowymi nieprawidłowościami w banku Monte Paschi de Siena, może mieć spory wpływ na wyniki wyborów parlamentarnych. Ostatnie sondaże pokazują, iż nastawiona bardziej pro-reformatorsko centrolewica Luigi Bersaniego prowadzi jedynie 5 pkt. proc. nad centroprawicą, której patronuje populistyczny Silvio Berlusconi. Coraz bardziej rośnie, zatem ryzyko politycznego pata po wyborach parlamentarnych zaplanowanych na 24 lutego. Jeżeli proces reform zostanie wstrzymany, bądź nawet odwrócony, to spekulanci mogą już teraz rozpocząć znaną dobrze z ostatnich dwóch lat grę na tzw. słabe ogniwo i sprawdzić, na ile Europejski Bank Centralny byłby zdeterminowany uruchomić program OMT na rynku długu. Zwłaszcza, że ECB nie miałby żadnej gwarancji, co do reform, a jedynie musiałby gasić rozprzestrzeniający się pożar…

Jeżeli rynki finansowe szukały pretekstów do odwrócenia dotychczasowego trendu, który doprowadził do zbyt szybkiej aprecjacji euro względem głównych walut, to być może je znalazły i oczekiwania, aby szef Europejskiego Banku Centralnego podjął się w najbliższy czwartek „werbalnej interwencji” mogą okazać się zbyteczne. Niemniej końcówka tego tygodnia i tak będzie dość ciekawa – nie tylko ze względu na posiedzenie ECB, ale też za sprawą szczytu Unii Europejskiej, na którym politycy będą próbować ponownie znaleźć kompromis ws. unijnego budżetu na najbliższe lata.

Na wykresie EUR/USD widać, iż rośnie prawdopodobieństwo przetestowania dolnej linii kanału wzrostowego, która znajduje się obecnie w okolicach 1,3490-1,3500. Stanie się tak, jeżeli dojdzie do wyraźnego złamania okoli wsparcia na 1,3580. Niemniej nie można wykluczyć, iż później rynek będzie próbował powrócić w górę, ale piątkowe okolice 1,3710 mogą pozostać nienaruszone, jeżeli rynki zaczną obawiać się eskalacji problemów peryferiów Eurolandu.

Marek Rogalski