W tym tygodniu z amerykańskiej gospodarki napływa sporo zaskakujących odczytów – tak negatywnie, jak i pozytywnie. Kluczowy wskaźnik nastrojów i PKB za ostatni kwartał roku były słabe, ale indeks aktywności w rejonie Chicago wzrósł bardzo silnie.

Na wykupionym Wall Street panuje przekonanie, iż rok 2013 będzie rokiem ożywienia dla USA. Na zamknięcie tygodnia wpływ będą mieć jednak jeszcze publikowane dziś dane – zatrudnienie i indeks ISM. Niezależnie jakie dane napływają na rynek, euro i tak umacnia się względem dolara – zmienić to może albo korekta na Wall Street, albo EBC.

Czy EBC zareaguje na kurs EUR?

Żadna informacja nie jest zła dla euro – złe dane, dobre dane – po krótkich okresach konsolidacji obserwujemy kolejne wybicia, które sprawiły, że para EURUSD jest już powyżej 1,36, a EURJPY powyżej 125. Trendy na tych parach są tak silne, że jakakolwiek próba „łapania górki” na chwilę obecną może skończyć się bardzo źle. Na rynku panuje przekonanie, iż trwa wojna walutowa, którą euro przegra (czytaj: umocni się wobec JPY, USD, CHF i GBP), gdyż EBC „nie komentuje” kursu waluty, podczas gdy inne banki centralne celowo swoje waluty osłabiają. Zatem wydaje się, iż trwałe sytuację może zmienić jedynie Draghi, „komentując” umocnienie euro na konferencji po posiedzeniu, które zaplanowane jest na przyszły czwartek. Do tej pory włoski prezes Banku wykazywał się sporą elastycznością, nie mamy jednak pewności, czy tym razem tak szybko zmieni zdanie. W tej sytuacji euro osłabić może jedynie korekta na Wall Street, której „timing” jest jednak niepewny. Nawet jednak jeśli taka korekta nadejdzie, bez zmiany podejścia do sprawy ze strony EBC lub bez wyraźnego pogorszenia koniunktury w Europie, ewentualne osłabienie euro może być jedynie przejściowe.

Mocny Chicago PMI, dziś rynek pracy i ISM

Zdecydowanie pozytywnym zaskoczeniem dla rynków okazał się odczyt indeksu Chicago PMI. Jego wartość w styczniu wzrosła do 55,6 pkt. z 50 pkt. (po rewizji) w grudniu. Wzrosty notowane były w najważniejszych kategoriach: produkcji, nowych zamówieniach i zatrudnieniu. Indeks zdaje się potwierdzać bardzo silny odczyt PMI dla całego USA w wersji przygotowanej przez Markit, choć z drugiej strony jest to jedyny ze wskaźników regionalnych, który w styczniu odnotował wzrost.
To jednak dziś czekają nas najważniejsze w tym tygodniu publikacje danych: miesięczny raport z amerykańskiego rynku pracy i indeks ISM.

Wczorajszy wzrost liczby zarejestrowań bezrobotnych potwierdził, iż wcześniejsze dwa niskie odczyty były jedynie efektem nieodpowiedniego wyeliminowania sezonowości. Dlatego też należy założyć, iż tempo poprawy sytuacji na rynku pracy nie zmieniło się istotnie, a zatem wzrost zatrudnienia w styczniu powinien wynieść ok. 150 tys. Większą niewiadomą jest indeks ISM. Jak już odnotowaliśmy, Chicago PMI i PMI markit sugerują wyraźną poprawę w amerykańskim przemyśle, ale inne wskaźniki regionalne były w styczniu słabe. W tej sytuacji odczyt ISM powinien mieć decydujące znaczenie. Konsensus zakłada, iż wartość indeksu wyniesie 50,8 pkt., czyli niemal tyle co w grudniu, jednak to wersja oficjalna – po wzroście Chicago PMI w cenach powinna być wartość na poziomie 52-53 pkt.

dr Przemysław Kwiecień