Pod nieobecność inwestorów z USA (święto) inwestorzy w Europie mogą unikać poważniejszych decyzji. Rano indeksy powinny wyraźnie zyskiwać, ale dalszych bodźców zabraknie.

W piątek w Europie rynki okazały słabość. Wysokie otwarcie (efekt ustanowienia dzień wcześniej rekordu hossy na Wall Street) zostało wykorzystane do sprzedaży i choć indeksy ponawiały próby zwyżek w ciągu dnia, to sesja zakończyła się albo niewielkimi spadkami (DAX stracił 0,4 proc., a CAC40 0,1 proc.), albo symbolicznymi zwyżkami (WIG20 wzrósł o 0,2 proc., ale tylko dzięki fixingowi). Z tego opisu wyłamuje się jedynie londyński FTSE (plus 0,8 proc., przewaga byków od początku do końca) jakby potwierdzając dążenia Londynu do odcięcia się od Europy.

Na Wall Street inwestorzy przyjęli metodę małych kroczków. S&P zyskał 0,3 proc. ustanawiając kolejny rekord hossy, a zamknięcie sesji było zarazem najwyższym punktem dnia, co powinno pomóc w odbiciu w Europie dziś rano. Nie da się bowiem ukryć, że piątkowa słaba końcówka na Starym Kontynencie miała związek ze słabym otwarciem w Nowym Jorku.

Na azjatyckich rynkach nastroje są mieszane. Nikkei spadł o 1,5 proc., co jest korektą wcześniejszych dynamicznych zwyżek indeksu (w piątek indeks w Tokio wzrósł o 2,9 proc.) wywołaną przez doradcę premiera, który powiedział, że Bank Japonii będzie musiał zmniejszyć skalę luzowania polityki, jeśli jen nadal będzie osłabiał się w dotychczasowym tempie. Posiedzenie BoJ rozpoczęło się dziś, a decyzja będzie znana jutro. Kospi stracił symbolicznie 0,05 proc., zaś w Szanghaju indeks zyskał 0,5 proc., przy czym B-Shares (indeks spółek, do których dostęp mają inwestorzy zagraniczni) o 3 proc. Chińska prasa podaje, że wzrost gospodarczy nie może ponownie nabrać tempa ze względu na niewielkie rezerwy na rynku pracy oraz skromne zasoby surowców. A wcześniej podano, że rozważane jest 10-krotne zwiększenie limitów zaangażowania przez cudzoziemców w chińskie akcje (stąd rajd B-Shares).

Europa może być pokrzepiona kolejnym rekordem Wall Street. W poniedziałek w USA obchodzony jest dzień Luthera Kinga i rynki nie pracują, dlatego zabraknie silniejszych impulsów do zmian na Starym Kontynencie. Warto odnotować kolejną przegraną CDU w lokalnych wyborach (tym razem o jeden mandat w Dolnej Saksonii), która czyni kwestię październikowych wyborów wciąż nierozstrzygniętą. Rywalem chadecji dowodzonej przez Angelę Merkel jest oczywiście socjaldemokracja, ale jest zbyt wcześnie, by spekulować na temat skutków wyborów krajowych dla rynków.