Czwartek przebiegał w relatywnie optymistycznych nastrojach. Nieznacznie pogorszył te nastroje wskaźnik indeksu FED z Filadelfii.

Generalnie publikacje tych wskaźników nie budzą emocji, ale w przypadku dużego odchylenia od oczekiwań (-5.8 vs. prognoza 5.0) wpływ tego wskaźnika nie był optymistyczny. Wartość indeksu powyżej zera sygnalizuje rozwój sektora przetwórczego w USA. Spadek poniżej tego poziomu sygnalizuje spowolnienie gospodarcze.

Giełdowe byki oparły swój optymizm na relatywnie dobrych danych z rynku pracy
i nieruchomości USA. Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych wyniosła 335 tys. i była o 30 tys. niższa niż oczekiwano. Liczba wydanych pozwoleń na budowę domów sięgnęła 903 tys. (blisko konsensusu). Niespodziankę sprawiła liczba rozpoczętych budów domów, rosnąc w grudniu do 954 tys. z poziomu 851 tys. w listopadzie.

W rezultacie DAX zakończył notowania na +0.58%, podobnie CAC40 +0.96% oraz FTSE1000 +0.46%. Podobne nastroje panowały za oceanem: indeks DOW wzrósł o +0.63%, a S&P zakończył dzień na +0.56%. Na rynku walutowym najciekawszą parą walutową był EURCHF, który bił kolejne rekordy wzrostów nominalnych, dochodząc do 1.2481. Wygląda na to, że jeśli nie wydarzy się nic poważnego trend osłabiania franka szwajcarskiego może być jeszcze kontynuowany.

Dziś warto obserwować jedynie publikację amerykańskiego indeksu Michigan Sentiment (15.55).

Maciej Jędrzejak