Złoty traci trzeci dzień z rzędu po tym, jak minister gospodarki Janusz Piechociński oświadczył, że słabsza waluta byłaby dobra dla polskich eksporterów.

Złoty osłabił się o 0,4 proc. do 4,1259 wobec euro tuż po godz. 11-tej., co stanowi największy spadek po filipińskim peso wśród przeszło 20 walut rynków wschodzących, monitorowanych przez agencję Bloomberg.

W wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Piechociński powiedział, że "dobrze by się stało", gdyby doszło do osłabienia złotego w wyniku kolejnych obniżek stóp procentowych i dopiero stawki 4,30–4,38 zł za euro „zagwarantują prawdziwą opłacalność polskiego eksportu”.

Agencja Bloomberg zwraca uwagę, że wypowiedź polskiego ministra pojawiła się po niemal identycznej deklaracji Gyorgy Matolcsy’ego, ministra gospodarki Węgier, iż sprzeciwia się on silnemu forintowi z powodu konieczności zwalczania inflacji. Także centralny bank Czech rozważa podjęcie działań w celu osłabienia korony dla pobudzenia gospodarki.

„Zloty i inne waluty regiony dojrzewają obecnie do korekty” – twierdzi Timothy Ash, szef badań rynków wschodzących w Standard Bank Group w Londynie – „Jesteśmy obecnie świadkami aktywnych interwencji werbalnych ze strony decydentów, którzy mówią o osłabianiu walut”.

Holenderski konglomerat finansowy ING Groep, autor jednej z najtrafniejszych prognoz ruchów złotego wobec euro w okresie minionych sześciu kwartałów, uważa, że do końca czerwca złoty osłabnie do 4,25 zł za euro.