Spowalniająca gospodarka powoduje obniżenie presji inflacyjnej co zwiększy pole manewru RPP na styczniowym posiedzeniu.

Na grudniowym posiedzeniu RPP złożone zostały dwa wnioski o obniżenie stopy procentowej o 150 pb oraz 50 pb. Zostały one jednak odrzucone i podjęto decyzję zgodną z opinią większości analityków (cięcie o 25 pb), ale fakt pojawienia się takich wniosków świadczy o tym, że gołębie skrzydło rady domaga się zdecydowanych działań. Dzisiejszy, kolejny już niższy odczyt inflacji bazowej (1,7% rok do roku) oraz wyraźne sygnały wskazujące na hamowanie gospodarki jakie pojawiły się w grudniu. Mogą one przekonać jastrzębie co do konieczności śmielszego luzowania polityki monetarnej.

Wprawdzie scenariuszem bazowym pozostaje cykl obniżek o 25 pb na przestrzeni najbliższego roku, jednak bardziej zdecydowanie cięcie staje się co raz bardziej prawdopodobne. Nie byłoby także w cale szokiem dla rynku. WIBOR3M spadł od sierpnia o blisko 100 pb (z poziomu 5,14 do 4,17% w dniu dzisiejszym), podczas gdy stopa referencyjna NBP jedynie o 50 pb. Biorąc pod uwagę opinie niektórych członków RPP jakoby podstawowa stopa NBP powinna zostać obniżona do 3%, przed nami jeszcze długa droga.

Nic dziwnego zatem, że rynek nie reaguje na dane o słabnącej koniunkturze w gospodarce. Inwestorzy spodziewając się spadającej ceny pieniądza kupują akcje pomimo niższych oczekiwanych zysków spółek. Sytuacja przypomina zachowanie giełd w oczekiwaniu na kolejną rundę luzowania ilościowego w USA. Im gorsze dane spływały z gospodarki, tym większe było prawdopodobieństwo ogłoszenia QE3 przez FED i indeksy rosły.

Zachowanie takie jest racjonalne nie tylko z punktu widzenia oczekiwania wzrostu podaży pieniądza. Okazuje się bowiem, że luzowanie polityki monetarnej może być receptą na obecny kryzys. Dowodzą tego ostatnie dane z USA. Największa światowa gospodarka po wielu zastrzykach gotówki i ponad 2-letnim okresie utrzymywania stóp procentowych na poziomie bliskim zera, zdradza wreszcie oznaki ożywienia. Annualizowany odczyt amerykańskiego PKB wzrósł do 3,1%, co oznacza, że taki właśnie byłby roczny wzrost gospodarczy w USA, gdyby utrzymałby się na takim poziomie jak w ostatnim kwartale. Od prognoz nie odbiegała także ilość wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, a lepsze do oczekiwań okazały się dane z rynku nieruchomości oraz odczyt indeksu Fed z Filadelfii.

Wszystkie powyższe czynniki przełożyły się na niewielki zasięg korekty indeksów giełdowych .Niewielkie odreagowanie dało się również zauważyć na rynku walutowym. Złoty umacniał się względem dolara i pod koniec sesji kurs wymiany sięgnął poziomu 3,06 PLN.

Błażej Mykowski