Romain Zaleski, twórca potęgi Carlo Tassara, od lat z powodzeniem realizuje strategię inwestycyjną stosowaną przez fundusze private equity. Niestety nawet najgenialniejszemu człowiekowi zdarza się popełniać błędy.

Cena akcji Alior Banku w ofercie pierwotnej została ustalona na minimalnym poziomie – o prawie 20% mniej niż wcześniej zakładano. Włoskiemu holdingowi Carlo Tassara i tak jednak uda się wyjść z inwestycji z zyskiem. Walory Alior Banku po debiucie będą warte dwa razy więcej niż pieniądze, które wyłożono na powstanie banku kierowanego przez Wojciecha Sobieraja. W ciągu pięciu lat holdingowi Carlo Tassara uda się więc podwoić wartość swojej pierwszej polskiej inwestycji. To całkiem niezły zarobek, większy prawdopodobnie niż ten, na który będą mogli liczyć inwestorzy kupujący akcje banku na debiucie. Romainowi Zaleskiemu zdarzały się jednak jeszcze lepsze inwestycje.

Pierwszą była sama firma Carlo Tassara, od której zaczęła się budowa imperium Zaleskiego. Nim jednak urodzony w 1933 roku syn polskich emigrantów zajął się biznesem, imał się szeregu innych zajęć. W latach 60. był reprezentantem Francji w brydżu sportowym, pracując przy tym jako urzędnik. Do sektora prywatnego przeszedł dopiero w 1972 roku, jednak z otwarciem własnej działalności przyszło mu poczekać jeszcze kolejne 11 lat. Okazja nadarzyła się w 1983, gdy jako konsultant firmy wydobywczej Comilog (Zaleski z wykształcenia jest inżynierem - górnikiem) dostał atrakcyjną propozycję. Miał przyjrzeć się sytuacji w będącej na skraju bankructwa firmie rodziny Tassara, która zajmowała się od 1938 roku produkcją stali. Carlo Tassara winna była Comilogowi pieniądze, które Zaleski miał odzyskać, przeprowadzając jej restrukturyzację. Gdyby mu się udało, w nagrodę miał otrzymać 25% akcji włoskiej firmy.

Restrukturyzacja spółki zakończyła się spektakularnym sukcesem, a Zaleski szybko powiększył posiadany przez siebie pakiet akcji i przejął całkowicie kontrolę nad Carlo Tassara. Kapitały firmy stały się trampoliną do kolejnych inwestycji. Początkowo Monsieur Z (jak nazywają Zaleskiego francuskie i włoskie media ze względu na nimb tajemnicy, jaki otacza jego życie prywatne) interesował się wyłącznie przemysłem ciężkim. Pierwsza znaczna inwestycja to Falck – rodzinna firma z branży stalowej podobna do Carlo Tassara. Jej restrukturyzacja i sprzedaż przyniosła Zaleskiemu w ciągu czterech lat 300% zysku.

Równie udane okazało się przejęcie w 2001 roku włoskiego koncernu energetycznego Montedison, które przeprowadzone zostało we współpracy z Fiatem i francuskim koncernem energetycznym EDF. Odsprzedaż walorów Montedisona przyniosła w 2005 roku 1,4 miliarda euro czystego zysku. Te środki Zaleski zainwestował w luksemburski koncern stalowy Arcelor. Tak się złożyło, że firmę w tym samym czasie chciały nabyć dwa podmioty: rosyjski Severstal i hinduski Mittal. Dzięki temu, że Zaleski zgromadził w ciągu kilku miesięcy 7,8% akcji Arcelora i stał się największym akcjonariuszem, do niego należała decyzja, kto ma przejąć spółkę. Postawił na Mittala, dzięki czemu powstał największy koncern stalowy świata, a Zaleski w ciągu pół roku wzbogacił się o kolejne 400 milionów euro.

W latach 90. Monsieur Z zainteresował się sektorem finansowym. Kupował drobne pakiety akcji włoskich banków i firm ubezpieczeniowych. Początkowo na tym polu również odnosił sukcesy, których ukoronowaniem był Alior Bank. Jednak holdingowi Carlo Tassara dał się we znaki kryzys w strefie euro. Włoskie banki potraciły od 2008 roku 80% wartości ze względu na mocne zaangażowanie w finansowanie potrzeb pożyczkowych zagrożonego bankructwem rządu. Ponieważ część zakupów Zaleski finansował kredytem, jego sytuacja płynnościowa gwałtownie się w tym czasie pogorszyła. Sprawozdania finansowe Carlo Tassara nie są dostępne publicznie, jednak z mediów wiadomo, że holding musi sprzedać część majątku, by zaspokoić wierzycieli. Z tego właśnie powodu Carlo Tassara pozbywa się teraz połowy akcji Alior Banku, a w przyszłym roku planuje sprzedać resztę inwestorowi strategicznemu.

Na przykładzie inwestycji Zaleskiego widać jak ogromna jest rola ryzyka rynkowego. Mimo wielkiego talentu do wyboru spółek Monsieur Z nie przykładał dostatecznej wagi do otoczenia, w którym działają. Koncentracja inwestycji na rynku włoskim w połączeniu z wysokim odsetkiem spółek z sektora finansowego (prawie połowa przed 2008 rokiem) spowodowała znaczące straty. Widać na tym przykładzie, że inwestycyjni guru mają jedną zasadniczą wadę w porównaniu z inwestorami instytucjonalnymi, takimi jak na przykład fundusze private equity (typu buy-out i venture capital), których strategie w praktyce stosował Zaleski. Nawet najgenialniejszemu, pojedynczemu człowiekowi trudno jest bowiem znać się na wszystkim. W efekcie mało który legendarny inwestor wychodzi poza rodzimy rynek lub jedną - dwie branże, w których się specjalizuje. Wyjątkiem jest tu na pewno Warren Buffett, którego genialna intuicja sprawdziła się praktycznie w każdej branży, a jego imperium wykracza poza USA.

Maciej Bitner, Główny Ekonomista Wealth Solutions