Pierwszy tydzień grudnia na rynkach będzie bardzo emocjonujący. Czeka nas kilka posiedzeń banków centralnych i w większości przypadków decyzje wcale nie będą formalnością.

W USA poznamy szereg danych włączając w to kluczowy raport z rynku pracy. Mimo decyzji podjętych przez szefów resortów finansów strefy euro nie kończy się temat Grecji – wręcz przeciwnie, temat ten może mieć jeszcze większy wpływ na rynki niż do tej pory. Dziś indeksy aktywności w przemyśle, zaś w nocy decyzja Banku Australii.

Grecja – to jeszcze nie koniec

O pakiecie „rozwiązań” dla Grecji pisaliśmy w ubiegłym tygodniu. Filarem tego pakietu, który ma sprowadzić relację dług/PKB do 124% w 2020 roku (co i tak ciężko uznać za wielkość satysfakcjonującą) jest operacja odkupu długu, który obecnie notowany jest na ok. 35c za 1 euro nominału. Grecja za pożyczone 10 mld EUR miałaby odkupić ok. 30 mld EUR długu i go umorzyć, do miałoby doprowadzić do obniżenia nominalnego długu o ok. 20 mld EUR. Aktualnie rynkowy dług ma nominał ok. 60 mld EUR – połowę z tego trzymają greckie banki. Pytanie, kto będzie ten dług sprzedawał po tak śmiesznej cenie.

Jeśli zrobią to greckie banki, trzeba będzie je dokapitalizować. Zagraniczne podmioty mogą preferować trzymanie długu i ewentualne dochodzenie swoich roszczeń w sądach. Operacja musi zakończyć się sukcesem do 13 grudnia. Jeśli to się nie uda, MFW nie wypłaci swojej części transzy, a takie kraje jak Finlandia, czy Holandia już zapowiedziały, że bez obecności MFW nie będą uczestniczyć w finansowaniu Grecji.

Fatalne dane z Polski, RPP obniży stopy

Dane o polskim PKB za trzeci kwartał negatywnie zaskoczyły. Wzrost wyniósł zaledwie 1,4% R/R, kształtując się zdecydowanie poniżej naszej prognozy i konsensusu rynkowego. Spowolnienie widoczne jest we wszystkich obszarach gospodarki. Maleje dynamika eksportu, co jest efektem spowolnienia w Europie. Dynamika inwestycji jest już ujemna – wpływ poczynań międzynarodowych korporacji i wygaszania projektów publicznych.

Tego jednak można było się spodziewać. Załamanie konsumpcji w trzecim kwartale (zaledwie +0,1% R/R) jest jednak niespodzianką (spodziewaliśmy się raczej jej stopniowego schładzania) i nie rokuje najlepiej na kolejne kwartały – dwa kolejne kwartały mogą przynieść wzrost poniżej 1%. Dane z pewnością nie są korzystne ani dla polskiego złotego, ani dla notowań na GPW, szczególnie, iż po względnie dobrym okresie obydwa rynki dotarły do ważnych poziomów. Sam odczyt o PKB to za mało aby odwrócić kierunek na polskim rynku, ale przy delikatnej pomocy rynków globalnych, będzie to silny argument za wyprzedażą. Dane powinny przesądzić o obniżce stóp na posiedzeniu RPP – decyzja zapadnie w środę.

RBA, EBC i BoE – jedna czy dwie obniżki?

Pierwszy tydzień grudnia to zdecydowanie czas banków centralnych. Poza decyzją Rady poznamy jeszcze decyzje RBA, EBC i Banku Anglii. Ten ostatni przypadek wydaje się najbardziej oczywisty – BoE zasygnalizował jasno, iż na razie nie ma co mówić o dalszej ekspansji, gdyż ta mogłaby przynieść nawet skutki odwrotne od zamierzonych. Dlatego też to posiedzenie nie powinno mieć istotnego wpływu na rynki. Bank Australii miał już obniżyć stopy w ubiegłym miesiącu.

Nie zrobił tego, ale rynek oczekuje, iż obniżka nastąpi na posiedzeniu, które zaplanowane jest na jutro (decyzja będzie o 4.30 naszego czasu). Koniunktura w Australii nadal nie jest na tyle silna, aby Bank pomimo pewnych oznak poprawy w Chinach zdecydował się na zakończenie cyklu ekspansji – szczególnie przy tak silnym AUD. Natomiast sporą niewiadomą jest decyzja EBC. Koniunktura w strefie pozostaje bardzo słaba i z tego punktu widzenia obniżka mogłaby wydawać się uzasadniona. Z drugiej strony Draghi może uznać, iż lepszym narzędziem będą zapowiedziane operacje interwencyjne, a skoro Madryt po tę pomoc się nie zgłosił, to znaczy, że EBC nie powinien wychodzić przed szereg.

Wydaje się zatem, iż na decyzję o obniżce poczekamy do stycznia. Nie zmienia to faktu, iż patrząc na rynek stopy procentowej kurs EURUSD powinien być znacznie niżej niż obecnie.

Sandy raz jeszcze, czyli raport z rynku pracy

Jednym z kluczowych wydarzeń tego tygodnia będzie miesięczny raport z amerykańskiego rynku pracy (czyli tzw. payrollsy). Dane będą o tyle (nie)ciekawe, iż w mniejszym lub większym stopniu będą zniekształcone przez wpływ huraganu, który widzieliśmy już w danych tygodniowych. W efekcie średnia nowych wniosków o zasiłek za listopad wzrosła o prawie 40 tys. Kiedy w kwietniu tego roku średnia wzrosła o ok. 20 tys., dane miesięczne pokazały o 60 tys. mniejszy wzrost zatrudnienia. Idąc tym tropem należałoby oczekiwać odczytu zdecydowanie poniżej 100 tys. Jednak zależność krótkoterminowa pomiędzy danymi tygodniowymi a miesięcznymi nie jest przesadnie silna. Konsensus to + 91 tys. – dane poznamy w piątek.

dr Przemysław Kwiecień