Czwartkowa sesja przebiegała spokojnie, m.in. z powodu braku na rynku świętujących inwestorów z USA. Mimo to polska waluta zyskała na wartości - wskazali analitycy. Ok. godz. 16.40 euro kosztowało 4,10 zł, dolar 3,18 zł, a szwajcarski frank 3,40 zł.

W czwartek rano ok. godz. 7 wspólna waluta kosztowała 4,12 zł, dolar 3,20 zł, a frank 3,42 zł.

Analityk walutowy Noble Securities Adrian Mech wskazał, że na złotego pozytywnie wpłynęły dane z europejskiej gospodarki. "W czwartek rano poznaliśmy wyniki indeksów PMI dla kluczowych gospodarek Unii Europejskiej, jak również odczyt dla całej strefy euro. Publikacje dotyczące przemysłu za listopad okazały się lepsze od oczekiwań analityków zarówno dla Francji, Niemiec jak i całego eurolandu" - podkreślił.

Dodał, że złoty w czwartek zachowywał się co najmniej sennie, ze względu na zmniejszoną aktywność na szerszym rynku - spowodowaną dniem wolnym w USA, gdzie obchodzone jest Święto Dziękczynienia. "W obliczu nieobecności Amerykanów i lepszych danych dla euro, złoty stara się wykorzystać swoją szansę na zyski" - wskazał Mech.

Główny analityk walutowy DM BOŚ Marek Rogalski stwierdził, że złoty jest cały czas dość mocny. "Widać, że rynek zaczyna grać pod scenariusz, że po cięciu stóp procentowych w grudniu o 25 punktów bazowych nastąpi pauza" - ocenił. Dodał, że w ostatnim czasie publikowane są lepsze dane makroekonomiczne m.in. z USA oraz Chin.

W jego opinii, jeśli w piątek nie pojawią się jakieś negatywne informacje m.in. z unijnego szczytu oraz odczyt wskaźnika Ifo, obrazującego kondycję niemieckiej gospodarki będzie powyżej prognoz, to złoty spróbuje przełamać poziom 4,10 zł za euro.