Jedna osoba zginęła, a kilkadziesiąt zostało rannych w zamieszkach, jakie w środę ogarnęły Jordanię - poinformowały jordańskie źródła bezpieczeństwa. Przyczyną niepokojów są rosnące ceny paliw.

Na północy kraju - jak poinformowały władze - uzbrojeni napastnicy zaatakowali posterunek policji. Zginął jeden z napastników, a 16 osób, w tym 12 policjantów, zostało rannych.

Do zamieszek doszło także w stolicy kraju, Ammanie, oraz w miastach na południu kraju - Karak i Maan. Tam - według lokalnych mediów - demonstranci atakowali i podpalali budynki państwowe. Interweniowała policja. Wiele osób zostało rannych; wielu demonstrantów aresztowano.

Powodem wystąpień ulicznych jest decyzja rządu o zniesieniu subwencji do paliw, co spowodowało wzrost ich cen. Jordania od dłuższego czasu zmaga się z kryzysem energetycznym. W przeciwieństwie do większości swych sąsiadów, kraj ten praktycznie nie ma żadnych surowców, dlatego też jest niemal całkowicie zdany na import paliw i surowców energetycznych.