Wczoraj na rynkach towarowych było nerwowo. Złe nastroje inwestorów, tak widoczne w środę na rynkach akcji, przełożyły się także na ceny wielu surowców.

Indeks CRB zanotował gwałtowną zniżkę o niemal 2%, schodząc do najniższego poziomu od pierwszej połowy lipca br. Obecnie najbliższym wsparciem dla notowań tego indeksu jest rejon 290 pkt., jednak za istotną barierę dla podaży można uznać dopiero rejon 265-270 pkt.

MAE: popyt na ropę w Chinach wzrośnie

Liderem zniżek były wczoraj notowania ropy naftowej. Ropa Brent została przeceniona o 3,85%, a notowania surowca gatunku WTI spadły aż o 4,39%. Na wykresie amerykańskiej ropy oznacza to, że cena ponownie testuje okolice 84,50-85,00 USD za baryłkę jako poziom technicznego wsparcia. Jest to istotna bariera dla podaży i dzisiaj rano widać, że poziom ten uaktywnił kupujących.

Wyraźny wczorajszy spadek cen ropy był podyktowany głównie negatywnym sentymentem na rynkach finansowych oraz obawami co do dalszej polityki gospodarczej Baracka Obamy – bowiem dane fundamentalne dotyczące rynku ropy naftowej wcale nie były dla byków niekorzystne.

Wczoraj Międzynarodowa Agencja Energetyczna przedstawiła wyliczenia dotyczące popytu na ropę naftową w Chinach. Według MAE, czwarty kwartał tego roku może przynieść wzrost tego popytu o 400 tysięcy baryłek dziennie, w porównaniu do III kw. br. Jeśli te wyliczenia się potwierdzą, to będzie to największa kwartalna zwyżka od dwóch lat. Ponadto, byłaby to także większa zwyżka niż wzrost popytu dla całego globu – ten bowiem szacowany jest na 290 tysięcy baryłek dziennie (uwzględniając państwa, w których popyt na ropę w IV kw. br. ma spaść).

Również w środę pojawił się cotygodniowy raport amerykańskiego Departamentu Energii (DoE) o zmianie zapasów paliw w USA w poprzednim tygodniu. Wprawdzie pokazał on wzrost zapasów ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych o 1,77 mln baryłek, jednak na rynku spodziewano się jeszcze większego wzrostu – o 2 mln baryłek. Prezentacja tych szacunków nie powinna mieć więc istotnego negatywnego wpływu na notowania ropy naftowej.

Eksport pszenicy z Australii będzie najniższy od 3 lat?

Tymczasem wśród nielicznych drożejących wczoraj towarów znalazła się pszenica. Kontrakty na to zboże zanotowały wzrost o 2%, docierając do najwyższego poziomu cenowego od początku października tego roku. Możliwe, że to nie jest koniec wzrostów, bowiem najbliższym istotnym technicznym oporem jest rejon 900-905 USD za 100 buszli.

Jedną z głównych przyczyn wzrostu notowań pszenicy są obawy o podaż tego zboża w Australii. Jak pokazała ankieta przeprowadzona przez agencję Reuters, specjaliści z tej branży ocenili, że produkcja pszenicy w Australii w sezonie 2012/2013 znajdzie się na poziomie 20,47 mln ton. Jest to o 9% mniej niż zakładają oficjalne prognozy australijskiego rządu (22,5 mln ton) i o około jedną trzecią mniej niż wyniosła zeszłoroczna produkcja (w sezonie 2011/2012 w Australii zbiory pszenicy były rekordowo duże i wyniosły 29,5 mln ton).

Według ekspertów ankietowanych przez agencję Reuters, eksport pszenicy z Australii w tym sezonie wyniesie 16,85 mln ton. Jeśli te oczekiwania się spełnią, to będzie to najniższy poziom od sezonu 2009/2010, kiedy to eksport wyniósł 13,73 mln ton. Jest to także wartość o około jedną czwartą niższa od zeszłorocznego rekordowego eksportu (23,04 mln ton) oraz od aktualnych wyliczeń rządowych (22,5 mln ton).

Australia jest drugim na świecie najważniejszym eksporterem pszenicy, a zboże z tego kraju dociera głównie do Azji Południowo-Wschodniej.

Dorota Sierakowska