Teoretycznie dzisiejsze posiedzenia Banku Anglii (decyzja o godz. 13:00), oraz Europejskiego Banku Centralnego (komunikat poznamy o godz. 13:45, a konferencja prasowa Mario Draghiego zacznie się o godz. 14:30), nie powinny przynieść żadnych niespodzianek.

Tylko, że inwestorzy powinni się dzisiaj liczyć z tym, że może być inaczej. To może znów umocnić dolara względem głównych walut. Zwłaszcza, że sytuacja w Grecji nadal jest dość trudna (mimo udanego głosowania w nocy), a w USA inwestorzy coraz bardziej obawiają się ryzyka klifu fiskalnego.

Wczoraj po południu zwracałem uwagę, iż nawet w przypadku relatywnie „pozytywnego” rozwoju wypadków w Grecji, rynek nadal pozostanie sceptyczny, co do możliwości odbicia się wspólnej waluty. Dość słabe prognozy gospodarcze Komisji Europejskiej na przyszły rok (w centrum rynkowych dyskusji, coraz częściej znajduje się Francja, ale i też Niemcy – i to w nienajlepszym kontekście), a także krytyczne słowa Mario Draghiego właśnie pod adresem niemieckiej gospodarki, jakie padły wczoraj, sprawiły, iż na rynku pojawiły się spekulacje, iż dzisiaj ECB mógłby zaskoczyć rynek cięciem stóp procentowych o 25.pb. do 0,50 proc.

Wprawdzie mediana oczekiwań nadal wskazuje na status quo, tym samym taka niespodzianka mogłaby stać się mocnym pretekstem za kontynuacją ostatniej przeceny wspólnej waluty. Dobrym wytłumaczeniem do takiego ruchu ze strony ECB byłyby właśnie obawy związane z perspektywami wzrostu gospodarczego w przyszłym roku i malejącym prawdopodobieństwem wyraźniejszego odbicia w 2014 r. Decyzję poznamy o godz. 13:45.Jeżeli będzie niespodzianka, to konferencja Mario Draghiego znajdzie się w centrum uwagi. Można też oczekiwać, iż szef ECB zostanie zapytany o sytuację w Grecji, a także perspektywy dla Hiszpanii i Włoch – czy jednak poza „dyplomatycznymi frazesami” można będzie oczekiwać czegoś więcej z ust Mario Draghiego? Raczej nie – od jakiegoś czasu jest jasne, że kluczowa jest postawa polityków, a tutaj niestety, sytuacja nie wygląda najlepiej.

Nocne głosowanie w Grecji się udało, ale połowicznie. Koalicja rządowa przegłosowała pakiet oszczędności, ale tylko przy wsparciu 153 głosów w 300-osobowej Izbie. Większość jest, zatem dość krucha i jest duże ryzyko, że zaraz jej nie będzie – wczoraj z PASOKu oficjalnie wyleciało 6 parlamentarzystów, a z Nowej Demokracji - jeden. Dzisiaj swoja decyzję o rezygnacji z PASOK ogłosił kolejny deputowany (Mimis Androulakis) w efekcie większość stopniała do 152 głosów.

Wprawdzie niedzielne głosowanie nad przyszłorocznym budżetem powinno być łatwiejsze – można tutaj oczekiwać wsparcia ze strony niedoszłego koalicjanta – Demokratycznej Lewicy – który dysponuje dodatkowymi 17-głosami, ale inwestorzy coraz bardziej zdają sobie sprawę, że realizacja planu oszczędnościowego przy tak kruchej większości, w atmosferze paraliżu kraju powtarzającymi się strajkami, oraz zakusami opozycji (SYRIZA próbuje prawnie podważyć reformy rynku pracy korzystając z faktu, iż w zeszłym tygodniu Trybunał Obrachunkowy uznał je za nielegalne), może być wręcz niemożliwa.

Tym samym tylko od dobrej woli europejskich polityków zależy to, czy Grecja otrzyma wsparcie (teraz), oraz rozwiązana zostanie sprawa sfinansowania trzeciego balotu z myślą, że za jakiś rok, trzeba będzie myśleć o czwartym… Tylko, że dyskusja nt. dalszego dotowania bankruta będzie odbywać się w cieniu mocnego spowolnienia w całej strefie euro i pogarszającego się klimatu w Niemczech i Francji.

Im bardziej będzie się komplikować sytuacja w Grecji, tym bardziej uwaga inwestorów będzie poświecona rozwojowi wypadków w Hiszpanii, oraz Włoszech. Wydaje się, że Mariano Rajoy ma ostatni dzwonek, aby w ciągu kilku tygodni podjąć „męską decyzję” i zdecydować się na międzynarodową pomoc. Tylko, czy to zrobi? Dzisiaj mamy aukcję hiszpańskich obligacji – pula wynosi 3,5-4,5 mld EUR, która obejmuje serie zapadające w 2015,2018 i 2032 r. – która może pokazać, czy rynek nadal ma ochotę udzielać Hiszpanom dodatkowego kredytu zaufania, który jest wyłącznie wynikiem zapowiedzi potencjalnych działań ze strony ECB. Z kolei Włochy to wybory parlamentarne zaplanowane na kwiecień 2013 r., które mogą zwiększyć wpływy populistów.

Poza decyzją ECB dzisiaj poznamy też komunikat Banku Anglii – o godz. 13:00. Wydaje się, iż dla BOE początek końca programu skupu aktywów (QE), byłby zbyt wczesną decyzją – a takim sygnałem byłoby nie zwiększanie jego obecnej skali, która wynosi 375 mld GBP – biorąc pod uwagę chwiejne dane gospodarcze, niestabilną sytuację w strefie euro, oraz ryzyko klifu fiskalnego w USA. Można, zatem spodziewać się pewnej niespodzianki i „gołębiego” tonu banku centralnego. To może sprowadzić notowania GBP/USD w okolice 1,5850 o których piszę od kilku dni.

Na koniec dwa zdania o klifie fiskalnym. Wczorajsze wystąpienie spikera Izby Reprezentantów, Johna Boehnera daje pewne szanse na to, iż Republikanie są świadomi konieczności znalezienia kompromisu w najbliższych tygodniach, chociaż oficjalnie taką prośbę zdają się adresować do Demokratów. To jednak pokazuje, że debata w Kongresie, która może rozpocząć się już 13 listopada, potrwa raczej kilka tygodni i będzie dość „emocjonalna” dla rynków.

EUR/USD – Nadal celujemy w 1,2625 do końca tygodnia

Obawy o stabilność koalicji rządowej w Grecji, a także ryzyko cięcia stóp przez ECB w dniu dzisiejszym (prawdopodobieństwo takiej niespodzianki uważam za duże, na co zwracałem uwagę we wcześniejszych akapitach) sprawia, iż EUR/USD złamał wczorajsze wsparcie na 1,2735 i ma szanse zejść znacznie niżej. Nadal realizujemy, zatem scenariusz spadkowy, który może zakończyć się dopiero w okolicach 1,2625 (styczniowe minima). Po drodze ważnym poziomem z którym rynek będzie musiał się uporać jest poziom 1,2676 wyznaczany przez średnią 100-sesyjną.

Marek Rogalski