Piątkowa sesja nie przyniosła bykom powodów do zadowolenia. Nie pomogły im lepsze niż oczekiwano informacje z amerykańskiego rynku pracy. Nie wróży to najlepiej na najbliższe dni.

Piątkową sesję warszawskie indeksy rozpoczęły od nieśmiałej próby odrabiania zaległości po jednodniowej przerwie w notowaniach. Indeks największych spółek i wskaźnik szerokiego rynku zyskiwały na otwarciu po 0,4-0,5 proc. Dość szybko jednak poddały się bieżącym nastrojom, panującym na głównych giełdach europejskich. WIG20 w południe dotarł do poziomu środowego zamknięcia i przez godzinę bronił się przed zejściem pod kreskę. Później pomogły mu dobre dane zza oceanu, ale na krótko. Poziomu porannego lokalnego maksimum nie zdołał pokonać i w dalszej części handlu kontynuował ruch w dół.

W pierwszej fazie notowań liderem wzrostów wśród największych spółek były rosnące o prawie 6 proc. akcje Boryszewa. Później skala zwyżki topniała chwilami do niecałych 2 proc. Po około 3 proc. w górę szły walory Synthosu i GTC. Bardzo dobrze radziły sobie też papiery PZU, zyskujące ponad 2,5 proc. W dalszym ciągu trwa fatalna passa firm branży energetycznej. Akcje PGE zniżkowały o ponad 2 proc., a walory Tauronu o 2,5 proc.

Od połowy września akcje PGE staniały w sumie o ponad 10 proc., a Tauronu o 15,5 proc. Nieco mniej w tym czasie ucierpiały papiery Enei, zniżkując o niecałe 9 proc. Nie wróży to zbyt dobrze walorom ZE PAK, które w piątek taniały o 1,5 proc., osiągając cenę 25,3 zł. Od dnia debiutu straciły one prawie 3,5 proc. WIG Energetyka jest jednym z najgorzej zachowujących się w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy subindeksów branżowych, ustępując jedynie budowlance i deweloperom, mediom oraz telekomunikacji.

Na szerokim rynku uwagę zwracał przekraczający 18 proc. wzrost notowań Redanu. To efekt informacji o wyraźnym zwiększeniu się przychodów ze sprzedaży. O ponad 7 proc. w dół szły natomiast papiery Sygnity po odwołaniu wcześniejszych prognoz wyników finansowych.

Na głównych parkietach naszego kontynentu początek piątkowej sesji nie był zbyt pomyślny dla posiadaczy akcji. Indeksy w Paryżu i Frankfurcie zniżkowały na otwarciu po 0,1-0,2 proc. i niemal do połowy dnia byki nie były w stanie wyprowadzić ich na plus. Udało się to dopiero wczesnym popołudniem. Skala zwyżki nie była jednak imponująca i nie przekraczała kilku dziesiątych procent, a optymizm nie utrzymał się zbyt długo.

Dane dotyczące gospodarki europejskiej nie były zbyt optymistyczne. Wskaźniki aktywności gospodarczej dla Niemiec i całej strefy euro okazały się minimalnie lepsze niż oczekiwano, ale były gorsze niż przed miesiącem. Sytuację tylko na chwilę poprawiły informacje zza oceanu. Co prawda stopa bezrobocia wzrosła z 7,8 do 7,9 proc., ale tego się spodziewano. Znacznie wyższy niż prognozowano był przyrost miejsc pracy. W sektorze pozarolniczym przybyło 171 tys. nowych etatów (oczekiwano wzrostu o 125 tys.). Zamówienia w amerykańskim przemyśle zwiększyły się we wrześniu o 4,8 proc., wobec oczekiwań na poziomie 4,5 proc. (w sierpniu zanotowano ich spadek o 5,1 proc.).

Dobre dane nie pobudziły amerykańskich indeksów do zwyżki. Po neutralnym otwarciu znalazły się one o 0,1-0,3 proc. pod kreską, a odrabianie strat szło bardzo opornie.

Na półtorej godziny przed końcem handlu wartość indeksu naszych największych spółek i wskaźnika szerokiego rynku niewiele różniła się od poziomu środowego zamknięcia, mWIG40 zniżkował o 0,2 proc., a sWIG80 tracił 0,1 proc.

Roman Przasnyski