Poniedziałkowa sesja przyniosła przewagę spadków, ale zagrożenie wyprzedażą widoczne w końcówce poprzedniego tygodnia, na razie się nie zrealizowało. Decydujące mogą być środowe dane makro.

W poniedziałek na giełdach emocji było niewiele, podobnie jak bodźców, mogących wpłynąć na decyzje inwestorów. Jedyne informacje, a raczej spekulacje, dotyczyły Grecji. Chodziło o powstające podobno w niemieckim ministerstwie finansów i Europejskim Banku Centralnym pomysły wykupu przez Grecję obligacji z rynku wtórnego za pieniądze pożyczone z Europejskiego Systemu Stabilizacyjnego. Dzięki takiej operacji, wykorzystującej bardzo niskie ceny tych papierów, zadłużenie Grecji uległoby zmniejszeniu. Kilka dni wcześniej słychać było też o koncepcji udzielania linii kredytowej Hiszpanii. Te informacje mogą świadczyć o tym, że są prowadzone prace nad nowymi sposobami przezwyciężenia finansowego kryzysu w najbardziej zagrożonych krajach strefy euro.

W każdym razie piątkowe obawy inwestorów, szczególnie mocno widoczne na warszawskim parkiecie, nie były już tak widoczne i nie powodowały kontynuacji wyprzedaży akcji. WIG20 i wskaźnik szerokiego rynku na otwarciu poniedziałkowej sesji zyskiwały po kilkanaście setnych procent. Przez większą część dnia można było obserwować niewielkie wahania. W pierwszej godzinie handlu indeks największych firm dwukrotnie na moment znalazł się pod kreską, schodząc w najgorszym momencie w okolice 2344 punktów i zniżkując o 0,15 proc. Później nieznaczną przewagę miały byki, ale była ona dość chwiejna, co stało się bardziej widoczne pod koniec dnia.

Podobnie było z nastawieniem inwestorów do papierów poszczególnych blue chips. Zwyżkujące rano o 1,8 proc. akcje Boryszewa po południu tyle samo traciły. Podobnie było z walorami PGNiG, które po początkowej zwyżce o prawie 1 proc., pod koniec dnia szły w dół o 1,3 proc. Neutralny start notowań akcji TVN nie przeszkodził w popołudniowej ich przecenie prawie 3 proc. Twardego dna wciąż szukają walory Telekomunikacji Polskiej. W poniedziałek inwestorzy wypatrywali go nawet w okolicach 12,87 zł, czyli 2,8 proc. niżej niż poprzednio. Na szerokim rynku kontynuowana była wyprzedaż akcji Sadovaya (spadek o niemal 20 proc.) i Ursusa (zniżka o 7 proc.). Prawie 7 proc. w dół szły papiery PBG.

Na głównych giełdach europejskich nastroje były nieco mniej chwiejne niż w Warszawie, ale za to odrobinę gorsze. Indeksy w Paryżu, Frankfurcie i Londynie jedynie sporadycznie zaglądały nad kreskę. Skala spadków nie przekraczała jednak na ogół 0,3-0,5 proc. Widać było wyraźnie, że tamtejsi inwestorzy wyczekują na wyraźniejsze impulsy. Doczekają się ich być może w środę, po publikacji licznych danych makroekonomicznych. Plotki dotyczące Grecji wyraźnie natomiast służyły wskaźnikowi w Atenach, który szedł w górę chwilami o 4 proc.

Sesja w Nowym Jorku zaczęła się od spadku indeksów po 0,25 proc., ale nie widać było wzmożonej chęci do pozbywania się akcji po obniżonych cenach. Rozkręcający się sezon publikacji wyników spółek nie daje już jednak bykom zbyt mocnych argumentów.

Na pół godziny przed końcem handlu indeks naszych największych spółek i WIG traciły Pio 0,1 proc., sWIG80 spadał o 0,7 proc., a mWIG40 szedł w górę o 0,1 proc. Obroty ledwie przekraczały 500 mln zł.

Roman Przasnyski