W poniedziałek wyraźnie widać było podział na Europę Środkowo-Wschodnią i pozostałą część kontynentu. W naszym regionie przeważały niewielkie spadki, na głównych rynkach dominowały byki.

Poniedziałkowa sesja na warszawskim parkiecie nie wyróżniała się niczym szczególnym, poza rozbieżnością poglądów na świat naszych inwestorów i ich europejskich kolegów. Na większości giełd naszego kontynentu dominowały byki, w Warszawie wręcz przeciwnie. Nie byliśmy jednak pod tym względem osamotnieni. Z pewnością nie było kwestią przypadku, że na minusie niemal przez cały dzień znajdowały się wskaźniki w Bukareszcie, Budapeszcie, Tallinie, Moskwie i Warszawie.

Nasze indeksy zaczęły sesję od spadku o 0,1-0,2 proc. Nieznacznie lepiej wystartował wskaźnik średnich spółek i przez niemal cały dzień trzymał się nieznacznie nad kreską. WIG20 na plus wychodził jedynie dwukrotnie i to na niezbyt długo. Byki próbowały ataku jeszcze w pierwszej godzinie notowań, ale szybko spotkały się z kontrą podaży. Zakres wahań był jednak niewielki. Indeks poruszał się w przedziale 2370-2380 punktów.

Niewiele też działo się na rynkach poszczególnych spółek. W gronie tych największych od rana przekraczającą 1 proc. zwyżką wyróżniały się jedynie papiery Boryszewa, Synthosu i TVN. W przypadku tych ostatnich po południu skala zwyżki zmniejszyła się niemal do zera. Spadkowiczom początkowo przewodziły tracące 1,3 proc. papiery Kernela. Później jednak na czoło wyszły walory BRE, spadające o ponad 3 proc. O połowę mniejsze straty notowały akcje Lotosu. Za wyjątkiem Banku Handlowego, słabo radziły sobie wszystkie duże firmy z branży finansowej.

Na szerokim rynku uwagę zwracała przekraczająca 11 proc. zwyżka notowań akcji Ciechu. To reakcja na informację o sprzedaży za 43 mln euro części działalności jednej ze spółek zależnych. Po ponad 6 proc. w górę szły też papiery Rafako i Polimeksu. Walne zgromadzenie tej ostatniej firmy uchwaliło emisję akcji, skierowaną do inwestora strategicznego i wierzycieli spółki. Jej akcjonariuszem stanie się między innymi Agencja Rozwoju Przemysłu.

Na głównych giełdach europejskich przez większą część dnia panowały bardzo dobre nastroje. Indeksy w Paryżu i Frankfurcie na otwarciu zyskiwały po 0,3-0,4 proc. Przed południem wyraźnie przeważały byki i skala zwyżki zwiększyła się do 1 proc. w przypadku DAX-a i niemal 1,5 proc. dla CAC40. Po południu nastroje jednak zaczęły się pogarszać. Z poprzednich zdobyczy byki zdołały zachować niespełna połowę.

Dane makroekonomiczne były niejednoznaczne, jednak na humory po naszej stronie globu wpływały raczej obawy związane z europejskimi problemami. Za oceanem mocniej niż oczekiwano zwiększyła się sprzedaż detaliczna (zwyżka sięgnęła 1,1 proc.). Rozczarował natomiast indeks aktywności gospodarczej w rejonie Nowego Jorku, osiągając poziom minus 6,16 punktu, podczas gdy oczekiwano, że sięgnie on minus 4,5 punktu. O 0,6 proc. zwiększyły się zapasy niesprzedanych towarów, co także było wynikiem gorszym od oczekiwań.

Mimo przewagi niekorzystnych informacji, początek handlu na Wall Street był lekko optymistyczny. Tamtejsze indeksy zaczęły dzień od zwyżki po 0,1 proc. Jednak już po godzinie zaczęły zaglądać pod kreskę. Żadnej ze stron rynku nie udawało się jednak zaznaczyć bardziej wyraźniej i trwałej przewagi.
Na pół godziny przed końcem sesji indeks naszych największych spółek i sWIG80 zniżkowały po 0,3 proc., WIG spadał o 0,2 proc., a mWIG40 szedł w górę o 0,2 proc.

Roman Przasnyski