Premier Mariano Rajoy przedstawił projekt budżetu zakładający różne propozycje w zakresie konsolidacji finansów publicznych, które w przyszłym roku mają dać dodatkowe 40 mld EUR. Reakcja rynków jest ciepła, choć przyglądając się tym propozycjom można mieć obawy, czy cele krótko i długoterminowe zostały dobrze zbilansowane.

Cięcia, cięcia… i trochę reform

Nowe oszczędności w hiszpańskim budżecie mają pochodzić głównie z cięć w wydatkach budżetowych. Większość z nich nie została jednak nazwana po imieniu – oszczędzać będą ministerstwa, głównie rolnictwa, energii oraz edukacji. Po stronie dochodów podwyżki podatków polegać będą głównie na eliminowaniu różnego rodzaju ulg podatkowych. Trzeci rok z rzędu zamrożone będą płace w sektorze publicznym, zaś świadczenia emerytalne wzrosną o 1%.

Jeśli te cięcia zostaną wprowadzone, program będzie można rzeczywiście uznać za bardzo ambitny. Jednak wydaje się, iż nacisk jest położony zbyt mocno na bieżące oszczędności, a zbyt mało na reformy strukturalne – padły tylko ogólne hasła o deregulacji i zachęcaniu do przechodzenia na emeryturę w wieku 67 lat.

To nie jedyny problem. Nikt do końca nie wie, o ile uda się obniżyć przyszłoroczny deficyt. Szacunek 40 mld EUR bazuje na rządowych założeniach makroekonomicznych, które są bardzo optymistyczne – spadek PKB tylko o 0,5% i jednocześnie spadek stopy bezrobocia. Te prognozy zdają się ignorować fakt sprzężenia zwrotnego w gospodarce – radykalne oszczędzanie musi przełożyć się negatywnie na koniunkturę. Takie założenia zostały jednak poczynione aby sprostać narzuconym wcześniej przez Brukselę celom relacji deficyt/PKB (4,5% na rok przyszły).

Aby móc taki cel osiągnąć trzeba rzeczywiście skupić się na bieżących oszczędnościach i mieć nadzieję na poprawę koniunktury. Jednak te kwestie zasadniczo stoją ze sobą w sprzeczności. Hiszpania mogłaby wyjść lepiej oszczędzając w przyszłym roku nieco mniej (i rozłożyć te oszczędności w czasie), ale jednocześnie wprowadzając bardziej odważne reformy. To jednak wymagałoby już teraz podniesienia szacunków deficytu, a w tej sytuacji aby uniknąć negatywnej reakcji rynków Hiszpania musiałaby prosić o interwencje. A jak już pisaliśmy, premier nie chce tego z powodów politycznych. Jeśli jednak z biegiem czasu będzie okazywało się, iż cele w zakresie deficytu są nierealne, prośba o pomoc będzie nieunikniona – o ile nie będzie już zbyt późno.

Dziś indeks Chicago PMI

Dane makroekonomiczne pozostają na drugim planie, jednak warto zwrócić uwagę na dzisiejszą publikację indeksu Chicago PMI w USA. Ostatnie dane za wrzesień z amerykańskiej gospodarki (Philly Fed, Richmond’s Fed i Conference Board) były nadspodziewanie dobre. Jeśli i Chicago PMI wpisze się w ten trend, będzie to kolejny sygnał, iż po słabym drugim kwartale (wzrost został wczoraj skorygowany w dół do 1,3%) wzrost w USA zaczyna przyspieszać.

dr Przemysław Kwiecień