Przed publikacją istotnych informacji z Hiszpanii (dzisiaj rząd zatwierdzi projekt przyszłorocznego budżetu, a jutro oficjalnie poznamy jego założenia, a także nowe założenia dotyczące reform i wyniki bankowych „testów wytrzymałościowych”) niepewność nadal się utrzymuje.

Niemniej wątek chiński ma szanse to przełamać. Z informacji jakie napłynęły w nocy, a przyczyniły się do odbicia giełdy w Szanghaju i tym samym osłabienia się dolara względem głównych walut (spadek ryzyka) wynika, iż w minionym tygodniu PBOC wpompował w rynek rekordową (w ujęciu tygodniowym) sumę w operacjach reverse repo (365 mld CNY). Natychmiast powróciły spekulacje nt. możliwych cięć stóp procentowych (zwłaszcza stopy rezerw dla banków komercyjnych). Pojawiła się też plotka, jakoby w październiku program stymulowania gospodarki miał zostać zwiększony o kolejne 8 bln CNY.

Wygląda na to, że chińska odsiecz przyszła we właściwym momencie – rynki, które osuwały się jeszcze wczoraj w oczekiwaniu na publikacje danych z Hiszpanii, dość szybko nabrały wigoru. Bo, na to, że Ludowy Bank Chin powinien w końcu wejść do gry, liczono już od kilku tygodni (pierwsze spekulacje pojawiły się jeszcze w końcu sierpnia po serii słabych danych makroekonomicznych). Wprawdzie nie należy oczekiwać, iż działanie to może być rzeczywiście skuteczne – Chińczycy zaczynają zwyczajnie ustawiać się pod zimowe wybory – to jednak w połączeniu z opublikowaną wczoraj rano informacją, jakoby gospodarka miała zaliczyć dołek w III kwartale b.r., a w IV odnotować już odbicie, może to dać rynkom pozytywny impuls na nieco dłużej.

Zwłaszcza, że rynek nazbyt negatywnie zareagował na ostatnie informacje z Hiszpanii – chodzi to o gorsze wykonanie budżetu za pierwsze 8 miesięcy b.r., a także informacje o przedterminowych wyborach w Katalonii, jakie zaplanowano na 25 listopada, a które mogą tylko jeszcze bardziej skomplikować kwestie budżetowe – Madryt może mieć problemy z realizacją programu oddłużeniowego dla regionów. Niemniej wczoraj zwracałem uwagę, iż paradoksalnie wizja kryzysu politycznego może skłonić premiera Mariano Rajoya do szybszego złożenia oficjalnego wniosku o dodatkową pomoc finansową z funduszy ratunkowych (8 października, kiedy odbędzie się posiedzenie Eurogrupy, znów wraca na wokandę). Zresztą duży wpływ na ten scenariusz będą mieć publikacje, jakie poznamy jutro (projekt budżetu na 2013 r., nowy program reform strukturalnych, oraz szacunki zapotrzebowania kapitałowego dla sektora bankowego).

Dzisiaj w kalendarzu mamy nieco publikacji makro. Warto będzie zwrócić uwagę na indeks nastrojów gospodarczych Komisji Europejskiej o godz. 11:00 – oczekiwania zakładają, iż jego wartość nie uległa zmianie we wrześniu (86,1 pkt.), ale pozytywna niespodzianka zostałaby odebrana bardzo dobrze. O godz. 14:30 poznamy ostateczną wartość PKB za II kwartał w USA (oczekiwania 1,7 proc.) – dane są paradoksalnie bez większego znaczenia, bo to już „historia”. Warto będzie się, zatem skoncentrować na publikacji dynamiki zamówień na dobra trwałego użytku w sierpniu (oczek. -4,5 proc. m/m), cotygodniowym bezrobociu (szacunki 378 tys.) – to o godz. 14:30, a półtorej godziny później poznamy dynamikę indeksu podpisanych umów na kupno domów w sierpniu (szacunki -0,1 proc. m/m). Słabsze dane nie muszą jednak popsuć nastrojów – mamy „psychologiczną poduszkę” w postaci QE3, a dodatkowo rynek będzie się bardziej koncentrował na Europie i Chinach.

EUR/USD – 1,30 znów w zasięgu

Wskazywana wczoraj po południu strefa wsparcia 1,2780-1,2820 nie została przetestowana. Rynek ruszył w górę, a poranne spekulacje z Chin zdołały podtrzymać pozytywne nastroje. W efekcie doszło do próby złamania bariery 1,29. Na razie nieudanej, ale nie powinno to zniechęcać optymistów – kluczową strefą jest teraz skrzyżowanie dwóch lokalnych linii trendu w obszarze 1,2915-25 (widoczne na wykresie dziennym). Ich sforsowanie jest możliwe, co dałoby mocny pretekst do ruchu w stronę 1,2960, a najpóźniej jutro mielibyśmy próbę złamania 1,30.

Marek Rogalski