Opublikowane dzisiaj przez Główny Urząd Statystyczny dane nt. dynamiki sprzedaży detalicznej w sierpniu (wzrost o 5,8 proc. r/r wobec 6,9 proc. r/r w lipcu), oraz stopy bezrobocia (zwiększyła się do 12,4 proc. z 12,3 proc. w lipcu) dodały nieco punktów tym, którzy liczą na cięcie stóp procentowych o 25 p.b. podczas posiedzenia RPP w dniu 3 października.

Ale biorąc pod uwagę ostatnie wypowiedzi niektórych członków RPP z „jastrzębiego” grona, taki ruch nie może być uznany za pewny – być może o obniżce przesądzi jeden głos, czyli decydująca opinia Marka Belki. Można jednak odnieść wrażenie, iż dla rynku to lepiej. Złoty zyskał dzisiaj po tym, jak Węgierski Bank Centralny po raz drugi z rzędu obniżył stopy procentowe o 25 p.b.

Wprawdzie ekonomiści nie oczekiwali takiego ruchu, ale już inwestorzy tak – zdominowany przez 4 przedstawicieli mianowanych przez Fidesz MNB może w najbliższych miesiącach nadal zaskakiwać. Inna sprawa, że z czasem wiarygodność MNB może maleć, co odbije się negatywnie na notowaniach forinta. Zresztą to węgierska, ale i też czeska waluta (rynek spodziewa się cięcia stóp przez CNB o 25 p.b. w czwartek) były dzisiaj tymi, które słabły. Złoty na tym tle wyglądał dość dobrze – czy to element przepływu kapitału wewnątrz regionu? Częściowo tak, ale siła złotego to też zasługa poprawy nastrojów na rynkach zagranicznych.

Wzrost notowań EUR/USD, prognozowany w rannym komentarzu, miał miejsce przy nadal utrzymujących się obawach o Hiszpanię i Grecję. W pierwszym przypadku ciekawe słowa wygłosił niemiecki minister finansów, którego zdaniem Hiszpania nie potrzebuje kolejnego programu ratunkowego, a tylko wzrostu zaufania inwestorów, co należy raczej odbierać jako wzrost presji na proces reform przed publikowanymi w czwartek założeniami do przyszłorocznego budżetu.

W kwestii greckiej mieliśmy dalsze szukanie rozwiązania, jak sfinansować tzw. trzeci bailout, który okaże się konieczny, jeżeli Grekom da się więcej czasu na wypełnienie procesu reform (jednym z pomysłów jest chociażby zrolowanie obligacji posiadanych przez ECB). Inwestorom pomogły jednak popołudniowe słowa szefa ECB – Mario Draghi przyznał, iż widać już sygnały wzrostu zainteresowania inwestorów europejskimi aktywami, co należy odebrać jako sygnał, iż rozwiązania zaproponowane przez ECB przyczyniły się do stabilizacji nastrojów. Dodał jednak, że OMT nie jest skutecznym panaceum na kryzys i wiele zależeć będzie nadal od rządów i procesu reform.

Na plus (przynajmniej dla rynków akcji, a pośrednio też i walut) zostały odebrane dzisiejsze dane z USA. Warto zwrócić uwagę przede wszystkim na dynamiczny wzrost indeksu zaufania konsumentów Conference Board (do 70,3 pkt. we wrześniu), oraz zwyżkę wskaźnika aktywności sektora przetwórczego w Richmond (do +4 pkt. z -9 pkt. we wrześniu). Teoretycznie takie dane mogą zmniejszyć oczekiwania na zwiększenie skali programu QE3 w zimę (taki wątek już się pojawił), ale nie zapominajmy, że głównymi zagrożeniami pozostają tzw. fiscal cliff od 2013 r., sytuacja w strefie euro (Grecja), oraz spowolnienie w Chinach (tamtejszy bank centralny dał dzisiaj do zrozumienia, iż kontroluje sytuację, ale czy można mu ufać?

Jutro w kalendarzu brakuje istotnych danych poza popołudniowymi danymi z USA nt. sprzedaży nowych domów, oraz spotkaniem niemieckiej kanclerz z szefową MFW (zobaczymy, czy stosunki nadal będą tak dobre po krytycznym dla MFW raporcie Bundesbanku). Nie można, zatem wykluczyć, iż jutro zobaczymy nieznaczną korektę dzisiejszego ruchu, gdyż inwestorzy będą się ustawiać na czwartkowe dane nt. hiszpańskiego budżetu. Spadek może być jednak dość płytki, istotne sygnały na wykresach przemawiające za kontynuacją zapoczątkowanego dzisiaj ruchu, już padły.

Dzienne ujęcie EURUSD pokazuje, iż rejon 1,2880-1,2900 został obroniony jako wsparcie, a kolejna świeca z dolnym cieniem wygląda dość dobrze. Niemniej tak jak to wspomniałem rano – dopiero wyraźne złamanie oporu 1,2980-1,3000 będzie mocnym sygnałem, że w kolejnych dniach ruszamy na nowe maksima (powyżej 1,3170).

Marek Rogalski