Nastroje na rynkach globalnych popsuła dziś publikacja niemieckiego indeksu Ifo, którego wartość spadła zamiast, zgodnie z oczekiwaniami rynku, wzrosnąć.

Złoty, który od piątku osłabia się, w poniedziałek pozostał w miarę stabilny, oceniają analitycy.

„Początek poniedziałkowej sesji na eurodolarze przebiegał pod znakiem spadków. Nie najlepsze nastroje inwestorów z Azji udzieliły się handlującym na Starym Kontynencie. Poprzez to kurs głównej pary osuwał się systematycznie w kierunku minimów z zeszłego tygodnia. Przyspieszenie zejścia nastąpiło po publikacji jedynego w dniu dzisiejszym odczytu makroekonomicznego"- poinformował analityk FMC Management Michał Mąkosa.

Indeks instytutu IFO z Niemiec spadł po raz piąty z rzędu. Wynik na poziomie 101,4 pkt. okazał się najniższym odczytem od marca 2010 roku, co przełożyło się na pogorszenie nastrojów globalnych.

Eurodolar złamał wsparcie na 1,2920 i przetestował poziom 1,29.

Po dość nerwowym starcie w południe na rynku pojawiło się nieco uspokojenia. „Kurs EUR/USD skonsolidował się nieco ponad poziomem 1,29, a byki podejmowały działania na rzecz odbicia. Brakowało im jednak impulsów. Krążące po rynku spekulacje o możliwość zlewarowania funduszu ESM do 2 bilionów euro bardziej przeszkadzały kupującym niż miały im pomóc.

Do kolejnej próby zejścia na niższe poziomy doszło wraz z dołączaniem kapitału amerykańskiego do gry"- podkreślił Mąkosa. Notowaniom złotego szkodził dziś pogarszający się klimat inwestycyjny na szerokim rynku.

„Słabszy od oczekiwań wynik indeksu IFO z Niemiec dodatkowo podkopał i tak już nie najlepsze nastroje. W efekcie kurs pary USD/PLN poradził sobie szybko z poziomem 3,20 i dynamicznie ruszył w kierunku zeszłotygodniowych szczytów. Wzrost wyhamował dopiero w okolicy oporu na 3,2250. W tym czasie notowania EUR/PLN poradziły sobie z wartością 4,15, jednak mimo sprzyjających warunków bykom udało się dotrzeć jedynie do poziomu 4,1590.

W końcówce sesji sytuacja na krajowym rynku uległa poprawie"- podsumował Mąkosa. Na zmniejszenie przeceny złotego, w ocenie analityka, mogła wpłynąć popołudniowa próba odsunięcia się eurodolara od dziennych minimów oraz wypowiedź Adama Glapińskiego z RPP. Stwierdził on, że nie jest to jeszcze czas na obniżanie stóp procentowych.

Inflacja nadal pozostaje wysoka, a tendencje do wzrostu cen surowców są zatrważające. W poniedziałek, ok. godz. 17:15 jedno euro kosztowało 4,1466 zł, a dolar 3,2108 zł. Euro/dolar kwotowany był na 1,2915.

Rano, ok. godz. 10:40 jedno euro kosztowało 4,1500 zł, a dolar 3,2143 zł.

Euro/dolar kwotowany był na 1,2912. W piątek, ok. godz. 17:20 jedno euro kosztowało 4,1272 zł, a dolar 3,1762 zł.

Euro/dolar kwotowany był na 1,2994.