Wczorajsze spadki w USA to cofnięcie się głównego indeksu DJIA, który póki co nie pokonał szczytu wszechczasów. Zgoła inna sytuacja występuje na szerokim S&P500. Czwartkowy rajd tego indeksu pociągnął go na nowe historyczne maksima, a wczorajsza korekta była powrotem do przełamanej linii szczytu.

Po spadkach w USA i Azji dziś w nocy, otwarcie WIG20 wypadło nieco poniżej – 10 pkt. i niewielkie spadki były kontynuowane do 10:30. Nie było dziś żadnych ważnych danych makroekonomicznych, więc inwestorzy wypatrywali raczej wieści – dobrych, bądź złych ze strefy euro. Premier Hiszpanii powiedział, że kraj ten nie chce pomocy. Wypowiadał się także premier Portugalii. Z jego wypowiedzi wynika, że Portugalia chce po jakimś czasie wrócić na rynek długu. Eurodolar zaczął się umacniać, a na giełdach pojawił się optymizm.

W końcówce sesji weszły do gry USA i wtedy wzrosty przyspieszyły. WIG20 zaatakował 2250 pkt. i udało się ostatecznie zamknąć nieco powyżej – 2253 pkt. Otwiera to drogę na tegoroczny szczyt – 2400 pkt. Pamiętajmy jednak, że WIG20 został mocno w tym roku „przycięty” przez dywidendy. Tymczasem indeks WIG, który jest odpowiednio korygowany o wypłacane dywidendy jeszcze wczoraj naruszył ten tegoroczny szczyt, a dziś znalazł się jeszcze wyżej, dzięki czemu możemy chyba śmielej powiedzieć o początku nowej fali wzrostowej. Szeroki indeks WIG wybija się z trwającej rok konsolidacji i jeśli się wybicie uda, to ze sporym prawdopodobieństwem czeka nas wzrost w okolice szczytów historycznych.

Wzrosty mogą zostać szybko pogrzebane przez jakieś poważne niepokoje społeczne w krajach Europy. Sytuacja w Hiszpanii i Grecji jest napięta. Nasilają się protesty przeciw oszczędnościom. Jutro trybunał konstytucyjny w Niemczech zapewne da zielone światło dla rządu Merkel, lub wskaże drogę ratyfikacji prawa przez parlament. W czwartek być może FED zdecyduje o kolejnym LTRO.

Witold Zajączkowski