Komunikat agencji ratingowej Moody’s, iż obecny rating na poziomie Aaa może być obniżony do Aa1, jeżeli negocjacje budżetowe w USA nie przełożą się na trwalszy, średniookresowy trend spadku nadmiernego zadłużenia, doprowadziły dzisiaj do osłabienia dolara.

Wprawdzie Moody’s zasygnalizował tylko problem i trudno jest ocenić, czy i kiedy rating zostanie obniżony, to jednak inwestorzy potraktowali to jako dobry pretekst – wielu pamięta przecież „przepychankę” z lata 2010 r. i obawy, po tym jak agencja S&P (do tej pory jako jedyna z Wielkiej Trójki) zdecydowała się na cięcie ratingu. Tyle, że wtedy dolar stracił na bardzo krótko i szybko zaczął odbudowywać swoją pozycję.

Zwracano uwagę, że dopiero cięcia not przez wszystkie duże agencje mogą doprowadzić do zmiany postrzegania amerykańskich papierów przez inwestorów portfelowych. No dobrze, minęły dwa lata i … rating AAA jest uznawany już za swoisty luksus, a niektórzy (w strefie euro) cieszą się, jeżeli mają nawet jedną literkę z początku alfabetu. Tym samym dzisiejszy wątek z Moody’s zostanie szybko zapomniany, chociaż zwraca uwagę na dość istotną kwestię – rynki finansowe będą w „przed-listopadowej” kampanii prezydenckiej uważniej przyglądać się propozycjom kandydatów i każde zbliżenie stanowisk, dające szanse na kompromis i uniknięcie „szoku” w postaci tzw. fiscal cliff na początku przyszłego roku, zostanie odebrane pozytywnie.

Dzisiejsza słabość dolara została odebrana jako mocny punkt dla złotego, co pokazuje, że większość tłumaczy ją oczekiwaniem na jutrzejszy pozytywny werdykt niemieckiego TK (godz. 10:00), a także zainicjowaniem programu QE3 przez FED w czwartek wieczorem, co może mieć wpływ na dalszy spadek awersji do ryzyka. Krajowi inwestorzy pomału szykują się też na czwartkowe dane nt. sierpniowej inflacji CPI, zwłaszcza, że mogą być one dużą zagadką.

Rynek spodziewa się odczytu na poziomie 3,8 proc. r/r wobec 4,0 proc. r/r w lipcu, padają też głosy, że odczyt może być niższy, ale nie zapominajmy o negatywnym wpływie wzrostu cen paliw, który był widoczny w ubiegłym miesiącu. Innymi słowy rynek nie otrzyma danych sugerujących wzrost prawdopodobieństwa cięcia stóp przez RPP już w październiku, co oddali perspektywę takiego ruchu na listopad, a może i grudzień i tym samym będzie pozytywne dla złotego.

Analiza techniczna EUR/USD pokazuje, iż zarysowany ostatnio scenariusz wzrostu notowań w rejon 1,2875-1,2900 przed czwartkowym posiedzeniem FED ma rację bytu. Można wręcz zaryzykować, iż rynek spróbuje zajść wyżej, gdyż kluczowy w średnim i dłuższym terminie rejon oporu, to okolice 1,2940-1,3000 (wsparcia trzymiesięcznej konsolidacji I-IV 2012 r. z której później wybiliśmy się dołem). Istotnym wsparciem nadal pozostają okolice 1,2740.

Marek Rogalski