Kurs złotego osłabił się w czwartek, ok. godz. 17 za euro płacono ponad 4,20 zł, za dolara - 3,36 zł, a za franka - 3,50 zł. To efekt m.in. ogłoszonych w czwartek przez Główny Urząd Statystyczny danych o wzroście PKB w drugim kwartale tego roku.



W środę wieczorem euro kosztowało 4,17 zł, dolar - 3,33 zł, a szwajcarski frank - 3,47 zł.

Diler walutowy z BRE Banku Andrzej Bowtruczuk powiedział PAP, że powodem osłabienia złotego jest spowolnienie gospodarcze i realizacja zysków przez inwestorów. "Poziom 4,22 zł za euro jest mocnym oporem, który złoty powinien wytrzymać, chyba że wydarzy się coś nieoczekiwanego" - powiedział.

Jego zdaniem złoty nie powinien kosztować więcej niż 4,22-4,23 za euro, raczej wróci do kursu 4,15 zł. "Lekka korekta do takiego poziomu jest możliwa w piątek" - ocenił Bowtruczuk.

Główny analityk walutowy Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska Marek Rogalski uważa, że reakcja złotego na dane GUS była ograniczona - osłabił się o 1-1,5 gr w stosunku do głównych walut. "Mam wrażenie, że ruch, który był wczoraj (dynamiczne osłabienie złotego - PAP) to już dyskontował" - powiedział PAP. Jego zdaniem w najbliższych dniach zobaczymy, na ile perspektywa przyspieszenia obniżki stóp procentowych przełoży się na naszą walutę.

"W krótkim okresie nie ma ryzyka przekroczenia poziomu 4,2 za euro, chyba że w przyszłym tygodniu nastąpi jakieś rozczarowanie Europejskim Bankiem Centralnym" - powiedział Rogalski. Nie wykluczył, że w czwartek po południu złoty może nawet się umocnić.

Produkt Krajowy Brutto (PKB) wzrósł w drugim kw. br. o 2,4 proc. w ujęciu rocznym po wzroście w pierwszym kw. o 3,5 proc. - podał w czwartek GUS.