Wczorajszy dzień pokazał, że rynki teraz czekają przede wszystkim na to, co w Jackson Hole powiedzą prezesi Rezerwy Federalnej i Europejskiego Banku Centralnego. Na to czy zasygnalizują oni jakie decyzje podejmą oba banki centralne na swoich wrześniowych posiedzeniach?

Przez pryzmat tych posiedzeń interpretują więc napływające dane. Tak jak to miało miejsce w przypadku indeksu Ifo, którego mocniejszy od prognoz spadek w sierpniu (i najniższy odczyt od marca 2010 roku) paradoksalnie ucieszył rynki, gdyż został zinterpretowany jako dodatkowy argument za luzowaniem polityki pieniężnej przez ECB.

Dziś w podobny sposób powinna zostać zinterpretowana popołudniowa seria danych z USA. Im będą one gorsze, tym większe prawdopodobieństwo uruchomienia przez Fed trzeciej rundy ilościowego luzowania polityki pieniężnej (QE3). Dlatego słabe dane staną się impulsem do kupna ryzykownych aktywów, natomiast dobre mogą prowokować korektę.

Nie taki Niemiec straszny
Analizując opublikowany w weekend wywiad z prezesem niemieckiego Bundesbanku, w którym w ostrych słowach sprzeciwił się on przygotowywanemu przez Europejski Bank Centralny nowemu programowi skupu obligacji krajów strefy euro uznaliśmy, że może to oznaczać słabnącą pozycję Niemiec w banku centralnym. Na potwierdzenie tej tezy długo nie trzeba było czekać. Joerg Asmussen, członek zarządu ECB z ramienia Niemiec potwierdził w poinedziałek, że bank centralny przygotowuje nowy program skupu obligacji, który najprawdopodobniej zostanie ogłoszony we wrześniu.

Próbując uspokoić swojego kolegę z Bundesbanku zaznaczył, że program ten nie będzie oznaczał finansowania rządów przez ECB, a kraje które zwrócą się o pomoc będą musiały się reformować. Oczywiście jak zwykle diabeł będzie tkwił w szczegółach. Niemniej jednak stworzenie w miarę przejrzystego programu interwencji na rynku długu do którego zagrożone kraje będą miały łatwy dostęp, zostanie dobrze odebrane przez rynki. To lepsze niż brak jakiegokolwiek planu działania.

Apple w górę, PZU w dół
Piątkowa decyzja kalifornijskiego sądu o zasądzeniu od Samsunga na rzecz Apple odszkodowania w wysokości ponad 1 mld USD wsparła notowania amerykańskiego koncernu. Akcje Apple podrożały w poniedziałek o 1,9% do 675,68 USD, wyznaczając w czasie sesji nowy historyczny rekord na poziomie 680,87 USD. Do wyobraźni inwestorów przemawia też fakt, że Apple będzie domagało się wycofania ze sprzedaży w USA aż ośmiu smartfonów Samsunga. Losy sądowej batalii obu producentów elektroniki, będą obok zapowiedzianego na wrzesień debiutu najnowszego iPhone’a i oczekiwanego w październiku debiutu iPada mini, podstawowym czynnikiem kształtującym kurs akcji.

O ile wczoraj tematem numer jeden na Wall Street było Apple, to we wtorek na GPW emocje będzie rozgrzewał kurs PZU. Akcje polskiego ubezpieczyciela pierwszy dzień będą notowane bez prawa do dywidendy w wysokości 22,43 zł. To o tyle istotne, że PZU „waży” ponad 13% w indeksie WIG20, co dziś musi doprowadzić do spadku tego indeksu.

Wtorkowe kalendarium
Po dość ubogim poniedziałkowym kalendarium, we wtorek potencjalnych impulsów już nie będzie brakowało. Przed południem inwestorzy poznają wyniki aukcji włoskiego i hiszpańskiego długu, a także ostateczny odczyt danych nt. PKB Hiszpanii za okres II kwartały br. (prognoza: -0,4% K/K).
Po południu w kalendarium dominują już dane z USA. O godzinie 15:00 zostanie opublikowany indeks S&P/Case-Shiller (czerwiec; prognoza: -0,2% R/R), natomiast godzinę później indeksy Fed z Richmond (sierpień; prognoza: -12) oraz publikowany przez Conference Board indeks zaufania konsumentów (sierpień; prognoza: 65,9).

Marcin R. Kiepas