Inwestorzy zdecydowali się przyjąć na siebie większe ryzyko, w związku z czym euro umocniło się do siedmiotygodniowych maksimów wobec dolara. Trend ten nabrał na sile po opublikowaniu notatek z ostatniego posiedzenia Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC).

Poprawę nastrojów na początku tygodnia zawdzięczaliśmy niższej rentowności obligacji peryferyjnych krajów strefy euro. W Portugalii spadła ona do poziomów nienotowanych od czasu, kiedy kraj wystąpił o pomoc unijną, a we Włoszech oprocentowanie 10-letnich obligacji wyniosło mniej niż 6%. Hiszpanii udało się sprzedać więcej krótkoterminowych obligacji niż oczekiwano.

Spadek wartości dolara nabrał tempa po tym, jak notatki z posiedzenia FOMC pozwoliły spodziewać się szybszego uruchomienia trzeciej rundy poluzowania polityki pieniężnej (QE3). Wstępne odczyty koniunktury w strefie euro okazały się być lepsze od prognoz, co także pomogło wspólnej walucie. Z końcem tygodnia grecki premier Samaras miał przedstawić plany oszczędnościowe swojego rządu przedstawicielom UE. Nie było jednak pewnym, czy Junker, Hollande i Merkel dadzą Grecji więcej czasu na osiągniecie celów budżetowych. Członkowie koalicji rządzącej w Niemczech dawali wyraz swojej niechęci do przyznania Grecji dalszych funduszy. Stawiało to kanclerz Merkel w trudnej pozycji, skoro fundusze Aten maja ulec wyczerpaniu w październiku z uwagi na znaczne spowolnienie gospodarcze.

Połowa tygodnia przyniosła pogorszenie nastrojów po odnotowani przez Japonię spadku eksportu o 8.1% w ujęciu rocznym. Spadła nie tylko sprzedaż do Chin i Europy, ale również do Stanów Zjednoczonych - trzeci miesiąc z rzędu. Postawiło to pod znakiem zapytania kondycje globalnej gospodarki i zahamowało apetyt na ryzyko. Jak gdyby tego było mało, pierwsze odczyty chińskiej koniunktury okazały się być najgorsze od listopada zeszłego roku.