Czy Niemcy mogą zmienić dotychczasowy front w kwestii działań Europejskiego Banku Centralnego, który jednoznacznie kojarzył się z konsekwentnym uporem szefa niemieckiego banku centralnego, Jensa Weidmanna?

Niewykluczone, zwłaszcza, że Angela Merkel (która ostatnio zachowywała się dość dyplomatycznie dając do zrozumienia, iż akceptuje działania Mario Draghiego) zyskała mocnego sojusznika. To mianowany w styczniu b.r. do Zarządu ECB – Joerg Asmussen, który wczoraj jednoznacznie poparł ofensywę prowadzoną od kilku tygodni przez szefa ECB.

W wywiadzie udzielonym gazecie Frankfurter Rundschau na którą powołuje się też The Telegraph, Joerg Asmussen miał przyznać, iż „waluta może jedynie wtedy być stabilna, jeżeli nie będzie wątpliwości, co do jej przyszłości” i w pełni poprzeć linię lansowaną przez szefa ECB podczas sierpniowego posiedzenia banku centralnego (wtedy Asmussen był na wakacjach, a Weidmann zgłaszał sprzeciw).

Zdaniem Asmussena nie można wykluczyć, że ECB zdecyduje się na masowy skup obligacji zagrożonych krajów, co jak widać stoi w sprzeczności do konserwatywnej linii Bundesbanku, która została powtórzona przy okazji wczorajszej publikacji miesięcznego raportu. To pokazuje, że jednolity niemiecki mur zaczyna się przewracać, co może mieć kluczowe znaczenie w średnim terminie. Zwłaszcza, że niemiecka kanclerz również zaczyna bardziej ważyć słowa związane przyszłością strefy euro – rolę krytykantów przejęli jej ministrowie – być może Angela Merkel sama ma świadomość, iż czas na radykalne i rewolucyjne rozwiązania?

Swoją drogą nie bez powodu rentowności niemieckich obligacji już od blisko miesiąca idą do góry – rynki finansowe nieoficjalnie coraz bardziej obawiają się, że Niemcy będą musiały ponieść wyższe koszty ratowania strefy euro w najbliższych miesiącach. Konsekwentny upór lansowany chociażby w kwestii Grecji, może być tylko czysto dyplomatyczną zagrywką, której celem jest wypracowanie jak najmocniejszej pozycji przed przystąpieniem do szukania satysfakcjonującego kompromisu.

Tym samym na rynki znów wracają nadzieje, a więc lepsze nastroje. Notowania EUR/USD ostatecznie wybroniły wczoraj wsparcie w okolicach 1,23, a dzisiaj na fali optymizmu złamały poziom 1,24. Czekamy teraz na test oporów sprzed dwóch tygodni na 1,2440 i całej strefy 1,2430-65. Słowa Asmussena wzbudziły nadzieje, iż ECB już podczas wrześniowego posiedzenia (6.IX) przedstawi więcej szczegółów nt. potencjalnego planu działań, które mają ustabilizować peryferyjny dług. Zwłaszcza, że nastroje podgrzał wspomniany już artykuł w The Telegraph, gdzie przyznano, iż spekulacje zamieszczone w weekend przez Der Spiegel, a skrytykowane wczoraj oficjalnie przez ECB, mogą być prawdziwe (nie ma nic lepszego, jak utrwalać rynkowe plotki…).

Cały czas kręci się też wątek grecki. Wspomniany już Der Spiegel wypuścił kolejny artykuł sugerujący, iż międzynarodowi eksperci mogą teraz oczekiwać od Grecji pakietu oszczędności na 14 mld EUR, a nie 11,5 mld EUR, o czym była mowa dotychczas. Powodem miałyby być niższe przychody do budżetu, będące wynikiem m.in. słabszego wzrostu gospodarczego. Niejako w odpowiedzi na ten fakt, dzisiejsza grecka gazeta Kathimerini podaje, iż minister finansów Yannis Stournaras miał zaprezentować wczoraj greckiemu premierowi pakiet 13,5 mld EUR oszczędności, który Antonis Samaras ma zabrać ze sobą na rozpoczynające się jutro spotkaniem z szefem Eurogrupy, tournee po Europie. Kluczowe w tym względzie będą jednak spotkania Merkel-Hollande w Berlinie (czwartek) i Merkel-Samaras (piątek).

Analiza techniczna EUR/USD pokazuje, że jesteśmy blisko wspomnianych już poziomów 1,2440 i całej strefy 1,2430-65. Nie zakładajmy z góry, iż uda się ją łatwo pokonać – jeszcze wczoraj sytuacja była nieco inna. Mocne wsparcie to rejon 1,2355-88. Reasumując, wiele będzie zależeć od wstępnych ustaleń ws. Grecji, jakie zapadną w tym tygodniu i czy rynek uwierzy w to, iż będą one realizowane (oficjalne decyzje mają zapaść w październiku po prezentacji raportu Troiki ws. reform).

Marek Rogalski