Podczas wczorajszej sesji na rynkach towarowych znów delikatnie przeważała strona popytowa. Indeks CRB zanotował wzrost o 0,16%, kończąc dzień poniżej 305 pkt. (chociaż w czasie trwania sesji chwilowo indeks wybił się nawet powyżej 306 pkt.).

Być może wzrosty byłyby jeszcze większe, gdyby nie niesprzyjająca bykom sytuacja na rynkach walut – US Dollar Index zanotował zwyżkę o 0,30%.

Spadek wydobycia ropy w Arabii Saudyjskiej

Wczoraj podrożał m.in. najważniejszy składnik indeksu CRB – ropa naftowa. Silniejszy wzrost dotyczył notowań europejskiego gatunku surowca Brent (+1,13%), podczas gdy amerykańska ropa WTI podrożała o symboliczne 0,13%. Tym samym dyferencjał Brent WTI (różnica cen pomiędzy tymi dwoma gatunkami ropy) wzrósł niemal do 20 USD na baryłce.

Na rynku ropy Brent jest bardziej nerwowo z dwóch głównych powodów. Po pierwsze, inwestorzy obawiają się o istotne zmniejszenie podaży tego gatunku ropy ze względu na planowane na wrzesień i październik prace konserwacyjne na jednym z pól naftowych na Morzu Północnym. Po drugie, na rynku pojawiły się informacje o rzekomym zmniejszeniu produkcji ropy w lipcu w Arabii Saudyjskiej. Wczoraj agencja Reuters, powołując się na źródło branżowe, podała, że w minionym miesiącu wydobycie ropy w Arabii Saudyjskiej wyniosło 9,8 mln baryłek dziennie, a więc o 300 tysięcy baryłek dziennie mniej niż w czerwcu.

Wydobycie ropy naftowej w Arabii Saudyjskiej w kwietniu br. wzrosło do rekordowego od trzech dekad poziomu 10,1 mln baryłek dziennie, a po niewielkim spadku w maju, powróciło jeszcze raz do tego poziomu w czerwcu. Kraj ten, będący największym producentem ropy w OPEC, nadrobił w ten sposób lukę w produkcji, która powstała po znaczącym spadku wydobycia w Iranie, będącym efektem sankcji narzuconych na ten kraj przez państwa Zachodu. W połowie czerwca, na spotkaniu przedstawicieli OPEC, po raz kolejny poruszono jednak kwestię zbyt dużego wydobycia ropy w krajach OPEC, przekraczającego o 1,5 mln baryłek dziennie ustalony wcześniej limit produkcji na poziomie 30 mln baryłek dziennie. Do przekroczenia limitu w dużej mierze przyczyniła się Arabia Saudyjska, dlatego po tym kraju spodziewano się cięć produkcji.

Import ropy do Chin najniższy od listopada 2011 r.

Tymczasem dziś rano na rynku surowców wyczekiwano kolejnej porcji danych z Chin, w tym informacji o handlu zagranicznym Państwa Środka w lipcu.

Jak podano w raporcie, w minionym miesiącu import ropy naftowej do Chin wyniósł 21,83 mln ton (ok. 5,14 mln baryłek dziennie), a więc wzrósł o 12% w ujęciu rdr. Niemniej jednak, znalazł się on na najniższym poziomie od listopada ubiegłego roku. Rekordowy poziom importu notowany był w maju – sięgnął wtedy ok. 6 mln baryłek dziennie. Od stycznia do lipca średni dzienny import ropy do Chin znalazł się na poziomie 5,55 mln baryłek dziennie (+10,2% rdr).

Jednocześnie w lipcu ilość ropy przetworzonej przez chińskie rafinerie była mniejsza niż import, więc prawdopodobnie część importowanej ropy zwiększyła poziom zapasów. Dzisiejsze dane, podobnie jak wczorajsze informacje z Chin, odzwierciedlają spadek aktywności gospodarczej w Państwie Środka. Jest to czynnik sprzyjający podaży (bowiem sygnalizuje mniejszy popyt na ropę w Chinach), jednak z drugiej strony, słabe dane rozbudzają wśród inwestorów nadzieje na intensyfikację działań stymulujących gospodarkę przez władze Chin.

Dziś rano notowania ropy WTI kierują się w dół. Może to być rezultat słabych danych z Państwa Środka, jednak prawdopodobnie jest to także efekt sytuacji technicznej. W tym tygodniu notowaniom ropy WTI nie udało się wybić ponad techniczny opór w rejonie 94,00-95,50 USD za baryłkę. Najbliższe istotne techniczne wsparcie to rejon 89-90 USD za baryłkę.

Nerwowo na rynkach zbóż przed raportem USDA

Tymczasem na rynkach zbóż dziś widać wyczekiwanie na popołudniowy raport amerykańskiego Departamentu Rolnictwa (USDA), który ma przedstawić aktualne wyliczenia dotyczące produkcji i zapasów zbóż w USA i na świecie. Ten publikowany co miesiąc raport jak zwykle wzbudza wiele emocji – jednak tym razem jest on szczególnie wyczekiwany przez inwestorów, ponieważ spodziewana jest znacząca korekta w dół szacunków produkcji kukurydzy i soi.

Kreślone w ostatnich dniach czarne scenariusze dotyczące wpływu suszy na wielkość produkcji zbóż w USA były prawdopodobnie przyczyną wczorajszej dużej zwyżki cen kukurydzy, soi i pszenicy. Nerwowe ruchy cen zbóż są jednak charakterystyczne dla dni poprzedzających publikację – i dla samego dnia publikacji. Dziś więc można się spodziewać dużej aktywności inwestorów na rynku zbóż. Jeśli faktycznie dojdzie do obniżenia szacunków dotyczących produkcji zbóż, to dużo zależy od wielkości obniżki. Złe dane są bowiem już zawarte w cenach, a ich potwierdzenie może się wiązać z realizacją zysków.

Liderem zwyżek były wczoraj notowania soi, które wzrosły o 3,5%. Cena zboża dotarła tym samym do technicznego oporu w rejonie 1636 USD za 100 buszli. Jeśli go pokona, to można liczyć na próbę dotarcia do rekordów cenowych. Jednak bardziej prawdopodobny wydaje się ruch w dół, który zniesie cenę soi przynajmniej do 1600 USD za 100 buszli.

Dorota Sierakowska