Ani Fed, ani EBC nie spełniły pokładanych w nich nadziei. Mimo to, rynki nie spadły w przepaść. Być może, całe zamieszanie miało charakter bardziej medialny niż realny. Teraz zainteresowanie inwestorów koncentrować się będzie na realiach.

Dziś rynki pewnie będą jeszcze pod wpływem tego, czego nie zrobił Europejski Bank Centralny. Jednodniowa reakcja to trochę zbyt mało, jak na takie wydarzenie. Z drugiej jednak strony, dyskontowanie ewentualnych decyzji EBC trwało dwa dni na Wall Street i trzy dni w Europie. Zwyżki były imponujące i czwartkowe tąpnięcie jest w porównaniu z ich skalą zupełnie nieadekwatne.

Paryski CAC40 wzrósł na konto europejskiego luzowania o 8 proc., a licząc czwartkowe przedpołudniowe maksimum, o prawie 10 proc. Sięgająca 2,7 proc. korekta po rozczarowaniu brakiem działań EBC wygląda na tym tle bardzo skromnie. W przypadku DAX-a odpowiednio skromniejsze były zarówno wcześniejsze wzrosty, jak i wczorajszy spadek.

W przypadku obu wskaźników widoczny jest kłopot polegający na tym, że zwyżka została brutalnie powstrzymana w okolicach lipcowego lokalnego szczytu. I wszystko wskazuje na to, że pokonać się go jednak nie uda, co dawałoby szanse niedźwiedziom. Znacznie lepiej pod tym względem prezentują się indeksy amerykańskie. S&P500 wybił się zdecydowanie i wyraźnie ponad szczyt z początku lipca, potwierdzając dobitnie, że nadal znajduje się w trendzie rosnącym. Do pierwszej próby jego zanegowania może dojść w najlepszym razie za kilka-kilkanaście dni, gdyby okazało się, że byki mają kłopot z ustanowieniem kolejnego maksimum. Ale do tego czasu sporo może się jeszcze wydarzyć.

Jednak techniczno-monetarne bodźce ustąpią dziś miejsca informacjom gospodarczym. Najważniejsze będą dane dotyczące amerykańskiego rynku pracy. Sygnały z poprzednich dni, czyli raport ADP i liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych były optymistyczne. Optymistyczne są również oczekiwania w stosunku do dzisiejszych publikacji. Analitycy spodziewają się wzrostu liczby miejsc pracy w sektorze pozarolniczym o 100 tys. (poprzednio przybyło ich 80 tys., rozczarowująco mało). Nadzieje nie są wyśrubowane i łatwo będzie inwestorów zadowolić. Wpływ na rynek może też wywrzeć odczyt wskaźnika aktywności w amerykańskich usługach. Oczekuje się jego niewielkiego spadku z 52,1 do 52 punktu. Ewentualne rozczarowanie grozi przeceną na giełdach.

Mniejsze znaczenie będą mieć informacje o analogicznych wskaźnikach dla usług w Niemczech i strefie euro, gdzie także oczekuje się niewielkiego ich spadku.
Dane z Chin pozytywnie zaskoczyły. Tamtejszy usługowy PMI wzrósł z 52,3 do 53,1 punktu. W Europie trudno na taką niespodziankę liczyć.
W Azji jednak przeważały spadki. Nikkei zniżkował o ponad 1 proc. O prawie tyle samo w dół szły wskaźniki w Hong Kongu i na Tajwanie. Jedynie Szanghaj był na plusie, ale tam trwa odreagowanie przeceny z poprzednich dni. Kontrakty na amerykańskie i europejskie indeksy nie dawały rano wyraźnych wskazówek, dotyczących nastrojów inwestorów.

Roman Przasnyski