Poniedziałkowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych przyniosły jedną z najspokojniejszych sesji w tym roku. Obrót w indeksie największych spółek wyniósł mniej niż 300 mln złotych, co lokuje handel w gronie ledwie kilku, równie cichych sesji na przestrzeni wielu miesięcy.

Skromnej aktywności inwestorów towarzyszył spadek zmienności do poziomów obserwowanych w trakcie najcichszych dni w roku. Owocem jest osunięcie się indeksu WIG20 o 0,1 procent i równie skromna zmiana szerokiego indeksu WIG.

Na pierwsze notowania bieżącego tygodnia warto jednak spojrzeć sięgając po metaforę ciszy pomiędzy dwoma burzami. W istocie po piątkowym skoku na północ, wywołanym głównie lepszą postawą rynków otoczenia, dziś rynki, w tym GPW, skonsolidowały się konserwując piątkowe zdobycze i oczekując na kolejną falę podwyższonej zmienności, które dostarczą kolejne sesje za sprawą wyników kwartalnych amerykańskich spółek oraz wystąpienia szefa Fed w amerykańskim Kongresie.

Jak ważny będzie drugi element pokazują reakcje rynku walutowego, ważnego dla giełd akcji wskaźnika akceptacji dla ryzyka, na dane o dynamice sprzedaży detalicznej w USA. Czerwcowy spadek jednego z najważniejszych elementów amerykańskiej gospodarki o 0,5 procent stał się dziś wezwaniem do osłabienia dolara, co potwierdza, iż rynki operują wedle schematu „im gorzej, tym lepiej”. W takim układzie słabe dane stają się bazą do spekulacji o kolejnym programie poprawiania płynności w gospodarce a dobre dane wywołują umocnienie dolara i spadki na rynkach akcji.

W praktyce należy przygotować się na sesje, w trakcie których uwaga rynków światowych zostanie podzielona pomiędzy reakcje giełd na wyniki kwartalne a interpretacje wystąpienia Bena Bernanke. Efektem powinny być sesje, które przyniosą zmiany porównywalne z piątkowym. Oczywiście GPW przypadnie tylko rola kopiującego globalne nastroje. Szczęśliwie wieści musiałyby być naprawdę zaskakujące, by WIG20 przesunął się o wartości, które w bliskim terminie postawiłyby rynek przed perspektywą zakończenia wielomiesięcznej konsolidacji. Z obecnych poziomów potrzeba około 10-procentowych przesunięć indeksu, by WIG20 pomaszerował poza granice 2400 lub 2000 pkt.

Adam Stańczak