Pierwszy piątek miesiąca to zwyczajowo dzień publikacji amerykańskiego Departamentu Pracy i tym samym sporych emocji na rynkach. Nie inaczej będzie dzisiaj. Nie zapominajmy jednak, iż te odczyty będą analizowane przez pryzmat ostatnich wydarzeń na rynkach, gdzie zaczynają dominować obawy o globalną koniunkturę, a także zaczyna pojawiać się kryzys zaufania do działań podejmowanych przez banki centralne.

Dzisiaj w kalendarzu mamy jeszcze dane o dynamice produkcji przemysłowej w Niemczech, które poznamy w południe. Oczekuje się jej wzrostu w maju o 0,1 proc. m/m, ale nie to będzie najważniejsze. Uwagę przykują comiesięczne dane Departamentu Pracy USA, które poznamy o godz. 14:30. Oczekuje się utrzymania stopy bezrobocia w czerwcu na poziomie 8,2 proc., oraz wzrostu liczby nowych etatów w sektorze pozarolniczym o 90 tys. (wobec 69 tys. w maju) i prywatnym o 102 tys. (wobec 82 tys. w maju).

Wczorajszy dobry odczyt ADP (niezależnej instytucji monitorującej rynek pracy) narobił inwestorom apetytu (176 tys.), w efekcie należy się spodziewać, iż nieformalna średnia rynkowych oczekiwań to najpewniej 120-130 tys., na co zwracałem uwagę jeszcze we wczorajszym popołudniowym komentarzu. Zresztą Goldman Sachs już podwyższył swoją prognozę do 125 tys. Tymczasem jak pokazuje historia dobre odczyty ADP nie zawsze przekładały się na analogiczną, pozytywną niespodziankę w oficjalnych danych.

Tym samym, jeżeli odczyt będzie słabszy od rynkowej średniej 90 tys., a nawet słabszy, niż dane z maja (69 tys.), to nie będzie to duże zaskoczenie (chociaż dla rynku tak). Inwestorzy natychmiast zestawią słabe dane z nienajlepszymi odczytami ISM w tym tygodniu, oraz ostatnimi działaniami banków centralnych (ECB, BOE i PBOC), których celem było wsparcie słabnącej gospodarki.

Automatycznie wzrośnie presja na FED i wrócą spekulacje o możliwości zainicjowania programu QE3, niezależnie od faktu na ile to jest realne. W takiej sytuacji dolar się osłabi i tendencja ta może potrwać do zaplanowanego na 17-18 lipca wystąpienia Bena Bernanke w Kongresie z okresowym raportem nt. stanu gospodarki. Jeżeli jednak odczyt przewyższy nieformalne oczekiwania na poziomie 120-130 tys. (mało realne), to dolar po krótkim osłabieniu (będącym wynikiem spadku awersji do ryzyka) znów zacznie zyskiwać, gdyż inwestorzy będą lepiej postrzegali amerykańską gospodarkę na tle pozostałych (analogicznie też dolara będą wspierać malejące w takiej sytuacji oczekiwania na wspomniany program QE3).

A co w Europie? Nie milkną komentarze po wczorajszej decyzji Europejskiego Banku Centralnego, ale nie to jest teraz ważne. W centrum uwagi będzie niedzielne spotkanie niemieckiej kanclerz Merkel i francuskiego prezydenta Hollande’a, które stworzy warunki do poniedziałkowych obrad Eurogrupy, która ma „uszczegółowić” ustalenia, jakie zapadły na szczycie UE w końcu czerwca. To ważne, bo obserwując włoski i hiszpański rynek długu, można odnieść wrażenie, że spekulanci będą chcieli wkrótce powiedzieć „sprawdzam”, oceniając na ile koncepcja stabilizowania rynku przy użyciu funduszy EFSF/ESM jest realna. Tymczasem nie ma gwarancji, czy ESM ruszy w przyszłym tygodniu – niemiecki Trybunał Konstytucyjny dopiero 10 lipca zajmie się zgodnością ustawy o ESM z niemiecką konstytucją i trudno ocenić, czy wyrok zapadnie szybko.

EUR/USD – Mocne wsparcie to rejon 1,2330-60, które powinno dzisiaj wytrzymać
Od wczorajszego popołudnia rynek stabilizuje się w okolicach 1,2365-1,2400 w oczekiwaniu na impuls w postaci wspominanych już danych Departamentu Pracy USA o godz. 14:30. Informacje z Niemiec o godz. 12:00 nie powinny zbytnio zachwiać notowaniami. Założeniem bazowym na dzisiaj jest obrona rejonu 1,2330-60 zwłaszcza po publikacji danych z USA i korekcyjny ruch w górę kasujący część czwartkowego spadku. Istotna strefa oporu to 1,2440-65 w obszar której możemy powrócić dzisiaj wieczorem.

Marek Rogalski