Ostre słowa krytyki ze strony szefa koalicyjnej CSU pod adresem kanclerz Merkel mogą być początkiem kryzysu, który może zdestabilizować niemiecką scenę polityczną.

Poza tym rynki uważnie przyglądają się sytuacji wokół francuskiego budżetu, zwłaszcza, że jak spekuluje prasa, socjalistyczny rząd zamierza załatać większą dziurę budżetową, która jest wynikiem spowolnienia gospodarczego, podwyżkami podatków… Kluczowe jest też pozycjonowanie się przed jutrzejszym posiedzeniem Europejskiego Banku Centralnego, zwłaszcza, że decyzje ECB mogą rozczarować rynki (zostaną uznane za mało wystarczające).

Kanclerz Angela Merkel wprawdzie przyznała już, iż rozmawiała z Hoerstem Seehoferem (liderem koalicyjnej CSU) nt. wyników unijnego szczytu i wspólnie zgodzili się, że „europejska solidarność jest równie ważna, jak dyscyplina budżetowa” i nie ma powodów, aby przesądzać o problemach w koalicji CDU-CSU-FDP, to jednak można odnieść wrażenie, że atmosfera na niemieckiej scenie politycznej pozostaje gęsta. Zwłaszcza, że Seehofer, który jest także premierem Bawarii, wytoczył mocne działa – w wywiadzie dla magazynu Stern przyznał, iż nie jest pewien, czy należy dalej ufać działaniom pani kanclerz, a inne media cytowały jego groźby związane z możliwym rozpadem koalicji.

A wszystko rozbiło się o decyzje, jakie zapadły na ostatnim szczycie UE, gdzie zgodzono się na wykorzystanie funduszy EFSF/ESM do stabilizacji na rynku długu zagrożonych krajów, bez dodatkowych warunków w postaci koniecznych reform. O ile obecnie rozpad niemieckiej koalicji wydaje się mało prawdopodobny, to jednak słowa Seehofera są mocnym sygnałem, iż Angela Merkel będzie zmuszona do zaostrzenia polityki międzynarodowej. Liczmy się, zatem z tym, że Niemcy będą przeciwni jakimkolwiek ustępstwom w najbliższym czasie – ciekawe, jak to wpłynie na potencjalne negocjacje Greków z Unią Europejską.

Rozczarowujące dla rynków są też spekulacje dotyczące francuskiego budżetu. Po tym jak wczoraj oficjalnie obniżono prognozy wzrostu gospodarczego na ten i przyszły rok (odpowiednio do 0,3 proc. r/r i 1,20 proc. r/r), prasa pisze dzisiaj, iż rząd zamierza znaleźć brakujące 6-10 mld EUR przez wyraźne podwyżki podatków, które jeszcze w tym roku mogą dać ponad 7 mld EUR dodatkowego przychodu. Czy to jednak właściwa droga i jak ocenią to agencje ratingowe, które nadal utrzymują prestiżowy rating AAA (Moody’s i Fitch)?

Przy braku istotnych impulsów z USA (dzisiaj mamy Dzień Niepodległości) część inwestorów będzie już pozycjonować się pod jutrzejsze posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego. O możliwych scenariuszach pisałem już wcześniej – w przypadku cięcia stóp o 25 p.b. i pozostawieniu bez zmian pozostałych parametrów polityki, oraz relatywnie zachowawczej konferencji prasowej szefa ECB, trudno będzie liczyć na nadmierny optymizm inwestorów – zwłaszcza, że wspomniany ruch na stopach może być już zdyskontowany.

Dzisiaj przed godz. 10:00 napłynęły dane nt. czerwcowych indeksów PMI dla usług w strefie euro, które jednak były mieszane. Gorszy odczyt zanotowano w Niemczech (49,9 pkt.), ale już wartość liczona dla całej strefy euro była lepsza (47,1 pkt.). W efekcie trudno o jednoznaczną interpretację w przełożeniu na notowania wspólnej waluty.

EUR/USD – Na większe ruchy zaczekamy do jutra?

Marazm w notowaniach EUR/USD zaczyna być coraz bardziej irytujący, chociaż warto zaznaczyć, iż rejon 1,2540-80 skutecznie spełnia swoje zadanie, jako wsparcie. Z kolei pierwszy opór to rejon 1,2625 – próba jego naruszenia wczoraj wieczorem zakończyła się niepowodzeniem. Wiele wskazuje na to, iż rynek pozostanie dzisiaj w powyższych ograniczeniach, a dopiero jutro, a zwłaszcza w piątek dojdzie do większych ruchów. Liczmy się z tym, że wpierw będzie to próba zejścia poniżej 1,2540, a potem wybicie ponad 1,2625 (rozczarowanie decyzją ECB, a potem wzrost oczekiwań na QE3 ze strony FED po słabym odczycie Departamentu Pracy USA).

Marek Rogalski