Początek czwartkowej sesji w USA wskazuje na powtórzenie zachowania indeksu S&P 500 z poniedziałku, kiedy to nieudane pokonanie 1335 pkt spowodowało dynamiczny spadek.

Szczyt UE prawdopodobnie ani nie rozwiąże żadnych istotnych problemów ani nie uspokoi inwestorów, choćby krótkookresowo. Polityczny pat nie sprzyja lepszemu sentymentowi, ale też nie powoduje gwałtownych reakcji, bo do takiej sytuacji wszyscy się już przyzwyczaili.

Szczyt UE rozpoczął się w nerwowej atmosferze z uwagi na ponowny wzrost rentowności obligacji włoskich i hiszpańskich (odpowiednio ok. 6,28 proc. i 7,01 proc.). Niemcy konsekwentnie sprzeciwiają się obligacjom strefy euro, twierdząc że doprowadzi to jedynie do „unii zadłużenia”. Nie widać chęci do ustępstw na polu unii bankowej, gdzie są podstawy do porozumienia w kwestii skoordynowanego nadzoru nad bankami, ale nie ma zgody co do wspólnego gwarantowania depozytów. Krajobraz w pierwszym dniu szczytu przedstawia Angelę Merkel oraz przywódców Francji, Włoch i Hiszpanii okopanych na swoich pozycjach, więc o kompromis może być niezwykle trudno.

W międzyczasie poznaliśmy kilka publikacji makroekonomicznych. U progu sesji europejskiej okazało się, że w Niemczech nieznacznie wzrosła stopa bezrobocia do poziomu 6,8 proc. Komisja Europejska opublikowała czerwcowy zestaw wskaźników gospodarczych, spośród których tylko indeks nastrojów w gospodarce pozytywnie zaskoczył. Odczyty pozostałych indeksów ukształtowały się na poziomach niższych od oczekiwań. W USA ukazały się cotygodniowe dane z rynku pracy, gdzie liczba wniosków o zasiłki dla bezrobotnych wyniosła 386 tys. (385 tys. prog). Oznacza to spadek w stosunku do zeszłego tygodnia, lecz poprzedni odczyt został zrewidowany w górę z 387 tys. do 392 tys.

Do otwarcia rynków w Europie kurs EUR/USD zdołał zdecydowanie się odbić od okolic 1,2440 USD i rano notowane były poziomy ok. 1,2515 USD. Jednakże, krótko potem pojawiła się plotka ze źródeł niemieckich, iż są minimalne szanse na to, że szczyt UE przyniesie jakiekolwiek konkretne i szczegółowe rozwiązania. Nie jest to nowość, ale wystarczyło do dynamicznej przeceny euro do poziomu 1,2407. Tym samym pokonane zostało wsparcie 1,2440 USD, a w dalszej części dnia rynek skonsolidował się wokół niego. W związku z tym, kontynuowany jest schemat stopniowej deprecjacji euro i kolejnego poziomu wsparcia należy szukać przy 1,2385 USD. Jego przełamanie właściwie otwiera drogę do testu minimum 1,2287 USD.

W środę rynek również nie zdołał przebić tego oporu, a tuż po otwarciu wartość indeksu spadła do 1320 pkt. Odbicie od tego poziomu stworzy zarys krótkoterminowej formacji odwróconej głowy z ramionami z linią szyi na wspomnianym poziomie 1335 pkt, gdzie również przebiega 50 proc. zniesienia wzrostu od 1267 pkt.

Indeks WIG20 nie potwierdził optymistycznego sygnału płynącego z przebicia linii trendu spadkowego, ponieważ dynamicznie zniżkuje na czwartkowej sesji od zeszłotygodniowego maksimum 2276 pkt. Póki nie nastąpi spadek poniżej 2208 pkt, istnieje szansa na pokonanie tego oporu, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę względną siłę jaką prezentuje warszawska giełda.

Po kilku sesjach marazmu nastąpił ruch wzrostowy na rynku EUR/PLN, maksymalnie do poziomu 4,29 PLN. Nie generuje to jednak sygnału do dalszej deprecjacji złotego, ponieważ wzrost zawiera się w trwającym od połowy miesiąca trendzie bocznym 4,23-4,30 PLN.

Sebastian Trojanowski