Dużymi krokami zbliża się kolejne spotkanie przedstawicieli Iranu i sześciu ważnych gospodarek świata (Stany Zjednoczone, Chiny, Rosja, Niemcy, Wielka Brytania, Francja), na którym ma być omawiana kwestia programu nuklearnego Iranu oraz międzynarodowych sankcji na ten kraj.

Jak dotychczas, odbyły się dwie rundy negocjacji w tej sprawie – w kwietniu br. w Stambule oraz w maju w Bagdadzie. Chociaż nie przyniosły one przełomu, to dały nadzieję na porozumienie krajów w wyżej wymienionych kwestiach. Przede wszystkim zaś pokazały wolę uczestniczących krajów do negocjacji po wcześniejszej półtorarocznej luce w stosunkach dyplomatycznych.

Najbliższe spotkanie ma się odbyć w Moskwie w dniach 18-19 czerwca br., a przewodniczyć mu będzie unijna szefowa dyplomacji, Catherine Ashton. O czym będą toczyć się rozmowy? Nieustannie zachodni dyplomaci podkreślają konieczność zaprzestania prac nad programem nuklearnym przez Iran. Na taki krok nie chce się z kolei zgodzić Iran, którego władze przekonują, że wzbogacają uran tylko i wyłącznie w celach pokojowych. Aby negocjacje przyniosły efekt, musi być więc wypracowane rozwiązanie pośrednie – lub też jedna strona musi ustąpić.

Gorąca atmosfera wokół Iranu wynika przede wszystkim ze spekulacji, że kraj ten dzięki zasobom wzbogaconego uranu, będzie w stanie w krótkim czasie wyprodukować bombę atomową. Z pewnością nastrojów nie uspokoił opublikowany pod koniec minionego tygodnia raport amerykańskiego think-tanku Institute for Science and International Security (ISIS), w którym wysunięto tezę, że Iran może pracować nad wzbogacaniem uranu potajemnie, nie raportując wszystkich swoich działań odpowiednim instytucjom międzynarodowym.

Iran obecnie powiększa zasoby posiadanego uranu o 20-procentowej czystości. Wprawdzie surowiec tej jakości nie jest wystarczający do wyprodukowania bomby atomowej, jednak – jak podkreśla ISIS – przy obecnym tempie prac Iran byłby w stanie wyprodukować jedną bombę na początku przyszłego roku. Według członków amerykańskiego think-tanku, ten bliskowschodni kraj produkuje obecnie więcej uranu niż jest mu potrzebne w deklarowanych zastosowaniach medycznych i przemysłowych.

Czy Iran będzie skłonny iść na ustępstwa? Na razie kraj ten jest nieustępliwy, jednak może nieco zmodyfikować swoje stanowisko ze względu na trudną sytuację gospodarczą, w jakiej się obecnie znajduje. Międzynarodowe sankcje, nałożone na Iran przez USA i UE, już ograniczyły eksport ropy z tego kraju o ponad jedną czwartą w stosunku do ubiegłego roku. Szacuje się, że od początku tego roku w wyniku sankcji Iran stracił przychody ze sprzedaży ropy o wartości ok. 10 mld USD. Embargo na import irańskiej ropy do Unii Europejskiej, które wejdzie w życie 1 lipca br., może dodatkowo zmniejszyć przychody Iranu.

Co więcej, Iranowi dodatkowo nie sprzyja obecna wycena ropy naftowej. Obecnie cena ropy Brent znajduje się poniżej 100 USD za baryłkę – a według wyliczeń Międzynarodowego Funduszu Walutowego, aby przychody do budżetu Iranu były wystarczające, cena baryłki europejskiej ropy musiałaby wynieść co najmniej 117 USD.

Niemniej jednak, Iran nie będzie się bronił przed sankcjami za wszelką cenę. Wysocy rangą urzędnicy w tym kraju podkreślają, że istnieją sposoby na złagodzenie lub obejście niektórych sankcji. W ich opinii, sankcje mogą stać się dla Iranu okazją do szukania innych źródeł przychodów budżetowych i zmniejszenia zależności gospodarki tego kraju od przychodów ze sprzedaży ropy.

Dorota Sierakowska