We wtorek po południu za euro płacono już tylko 4,3750 zł, a dolar oscylował wokół 3,5150 zł. Widać, że inwestorzy nie przejęli się zbytnio słowami hiszpańskiego ministra skarbu, który rano przyznał, że przy obecnych kosztach obsługi długu na rynku, efektywne finansowanie bieżących potrzeb budżetu jest niemożliwe.

Po części dlatego, że nie doprowadziły one do nadmiernej nerwowości na rynkach długu, co może sugerować, iż zaplanowany na czwartek przetarg obligacji o wartości 1-2 mld EUR może nie zakończyć się fiaskiem.

Również kurs EUR/USD po spadku w okolice 1,2409 (zaszkodziły też słabe dane o sprzedaży detalicznej w strefie euro i zamówieniach w niemieckim przemyśle), po południu odbijał w górę (1,2460). Doprowadziły do tego pojawiające się przecieki z telekonferencji G-7, która rozpoczęła się po godz. 13:00. Wprawdzie żaden oficjalny komunikat nie był planowany, ale szef japońskiego resortu finansów przyznał, iż „zgodzono się co do wspólnych działań ograniczających nadmierne ruchy na rynkach walutowych” i to wystarczyło… choć w głównej mierze ruch zaobserwowaliśmy na parach związanych z jenem – mowa tu o wyraźnym osłabieniu japońskiej waluty.

Inwestorzy słusznie obawiają się, iż po tak wyraźnej aprecjacji JPY z ostatnich tygodni, Bank Japonii będzie mocno zdeterminowany, aby to zmienić – chociaż realne prawdopodobieństwo rzeczywistej interwencji BOJ nie jest duże. Niemniej jen i tak by w tym tygodniu się osłabił ze względu na delikatną poprawę nastrojów w kontekście czwartkowego wystąpienia szefa FED w Kongresie.

Tyle, że opublikowane o godz. 16:00 dane nt. indeksu ISM w usługach (wzrost w maju do 53,7 pkt. z 53,5 pkt. w kwietniu) nie wskazują na to, aby FED miał się spieszyć z wdrażaniem programu QE3. Najbardziej prawdopodobny scenariusz może być taki, że w czwartek Ben Bernanke zostawia furtkę do potencjalnych stymulantów gospodarki, rynek zaczyna spekulować o QE3, co staje się świetną pożywką dla odbicia ryzykownych aktywów, po czym 20 czerwca nadchodzi mocne rozczarowanie.

Jutro w kalendarzu mamy wspomniane już rano posiedzenie ECB – zwracałem uwagę, iż Mario Draghi może rozczarować inwestorów nie dokonując żadnych działań – może to doprowadzić do przeceny EUR/USD, a także komunikat naszej Rady Polityki Pieniężnej. Nie oczekujmy żadnych zmian – Rada najpewniej podtrzyma „jastrzębie” nastawienie, ale nie zapowie podwyżki na kolejnym posiedzeniu. Dobrze by było, gdyby poświęciła więcej uwagi słabemu złotemu, co mogłoby zostać odebrane jako próba werbalnej interwencji. To może być jednak mało realne.

Co dalej? Technicznie EURUSD w perspektywie kilkunastu najbliższych godzin ma ograniczone pole do potencjalnej zwyżki. Trzeba liczyć się ze scenariuszem testowania okolic 1,2287-1,2335, co może mieć miejsce po jutrzejszej konferencji szefa ECB o godz. 14:30. To może zaszkodzić złotemu, chociaż nie oczekujmy powrotu ponad 4,40 zł za euro.