Fatalne dane z Chin i Europy szybko zgasiły poranną próbę odreagowania silnej środowej przeceny. WIG20 znalazł się blisko poziomu 2000 punktów. Na razie niebezpieczeństwo jego przełamania zostało zażegnane.

Emocjami obserwowanymi w czwartek można by obdzielić kilka sesji. Początek handlu na europejskich parkietach przyniósł zdecydowaną zwyżkę indeksów. Inwestorzy uznali, że środowa przecena była nieco przesadzona i postanowili swoje decyzje skorygować. Nie przejęli się informacją o siódmym z rzędu spadku wskaźnika aktywności chińskiego przemysłu do 48,7 punktów.

Gdy jednak okazało się, że analogiczne wskaźniki dla Niemiec i całej strefy euro osiągnęły pozom 45 punktów, znacznie niższy niż poprzednio i niższy niż się spodziewano, giełdy poszły mocno w dół. Po około dwóch godzinach szok minął i byki na głównych giełdach europejskich odrobiły straty. W Warszawie ta sztuka się nie udała.

WIG20 rozpoczął czwartkową sesję od zwyżki o 0,7 proc., jednak od początku handlu dominowały niedźwiedzie. Po nieco ponad godzinie udało im się sprowadzić wskaźnik największych spółek do 2009 punktów, czyli 1,4 proc. poniżej środowego zamknięcia. Bliskość krytycznego poziomu zmobilizowała byki do bardziej energicznego działania.

Prawdopodobnie niewiele mogłyby one zdziałać, gdyby nie pomoc z zewnątrz. W tym samym czasie nastąpiła radykalna poprawa nastrojów na głównych parkietach europejskich. Indeksy w Paryżu i Frankfurcie szybko znalazły się w pobliżu wcześniejszych dziennych szczytów. Ta nagła zmiana musiała budzić wątpliwości, ale trudno było na nią nie zareagować.

Początkowo reakcja była umiarkowana i indeks naszych blue chips ledwie dowlókł się do poziomu środowego zamknięcia. Nieco mocniej wzrósł dopiero wówczas, gdy CAC40 zyskiwał prawie 1,4 proc., a DAX szedł w górę o 0,8 proc. W naszym przypadku mocniej oznaczało zwyżkę o 0,3 proc.

Huśtawka nastrojów miała swoje odzwierciedlenie w zachowaniu się walorów poszczególnych spółek. Najlepszym tego przykładem były akcje KGHM, które po porannej zwyżce o 1,2 proc., traciły 2,6 proc., by w drugiej części dnia znów zyskiwać ponad 1 proc., a pod koniec sesji ponownie zjechać pod kreskę Podobną drogę przebyły papiery PKN Orlen i PZU. Akcje ubezpieczyciela chwilami traciły 2,5 proc., a ich słabość w ostatnich dniach jest szczególnie widoczna. W drugiej części dnia liderami były rosnące o ponad 3,5 proc. walory Kernela oraz zwyżkujące po około 2 proc. papiery Tauronu i BRE. Po ponad 2 proc. traciły natomiast akcje JSW i PGNiG.

Zwyżka amerykańskich indeksów o 0,1-0,2 proc. w pierwszych minutach handlu za oceanem chwilowo pomogła inwestorom na naszym kontynencie. Na półtorej godziny przed końcem handlu WIG20 znów jednak zszedł nieznacznie pod kreskę, co w porównaniu z Paryżem i Frankfurtem, gdzie indeksy rosły po około 7 proc., świadczyło o słabości naszego rynku.

Roman Przasnyski