Ropa na amerykańskiej giełdzie paliw tanieje i jest wyceniana po ok. 39,5 USD za baryłkę. Inwestorzy oceniają jakie jest globalne odbicie popytu na paliwa, ale z pola widzenia nie tracą pojawienia się nowej fali zakażeń koronawirusem - informują maklerzy.

Baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach na VII, które wygasają w poniedziałek, na giełdzie paliw NYMEX w Nowym Jorku jest wyceniana po 39,45 USD, po zniżce o 0,68 proc.

Ropa Brent w dostawach na VIII na giełdzie paliw ICE Futures Europe w Londynie jest wyceniana po 42,05 USD za baryłkę, niżej o 0,33 proc.

Kraje OPEC i jego sojusznicy starają się swoimi działaniami zbilansować sytuację podaż-popyt na rynkach ropy, po tym jak na początku czerwca grupa OPEC+ zdecydowała o przedłużeniu o miesiąc ograniczenia w wydobyciu tego surowca. Do końca lipca podaż ropy ma pozostać ograniczona o 9,6 mln baryłek dziennie.

Minister enerii Arabii Saudyjskiej książę Abdulaziz bin Salman ocenił w ub. tygodniu, że na rynkach widać zachęcające oznaki odbudowy popytu na paliwa.

"Pojawiły się zachęcające oznaki ożywienia popytu i przywracania równowagi na globalnych rynkach ropy" - powiedził Abdulaziz podczas spotkania Wspólnego Ministerialnego Komitetu OPEC.

Ostrzegł on jednak, że istnieją ryzyka, bo światowa gospodarka rozpoczęła łagodzenie blokad wprowadzonych w czasie pandemii koronawirusa, a nie można wykluczyć drugiej fali zachorowań.

Tymczasem w niektórych stanach USA widać już nawrót epidemii. W Kaliforii zanotowano wysoką liczbę nowych przypadków kornawirusa. Prezydent USA Donald Trump podczas sobotniego wiecu nazwał chorobę Covid-19 "Kung flu" (rasistowska obelga).

Na świecie zanotowano już ponad 8,9 mln osób zakażonych koronawirusem, a liczba ofiar śmiertelnych przekroczyła 467 tys.