Wskaźnik PMI wzrósł, ale część branż pracuje na ułamek mocy produkcyjnych z uwagi na brak popytu i reżim sanitarny - czytamy w poniedziałkowym komentarzu Konfederacji Lewiatan.

Z poniedziałkowej publikacji IHS Markit wynika, że wskaźnik PMI dla Polski w maju wzrósł do poziomu 40,6 pkt. wobec 31,9 pkt. w kwietniu. Jednak - jak pisze ekspertka Konfederacji Lewiatan Sonia Buchholtz - w dalszym ciągu utrzymuje się znacząca przewaga menedżerów formułujących pesymistyczne perspektywy dla firm.

"Istnieją branże o istotnej roli w polskiej gospodarce, które wprawdzie wystartowały, ale pracują na ułamek mocy produkcyjnych z uwagi na brak popytu, jak i reżim sanitarny" - czytamy. Przykładem - jak wskazuje ekonomistka - jest produkcja aut z dynamiką sięgającą -80 proc. Dodaje, że znakomita większość gałęzi przetwórstwa notuje rekordowe spadki roczne (średnio -27,5 proc. w kwietniu), a skala sprzedaży dóbr inwestycyjnych i konsumpcyjnych trwałych systematycznie zaniża wynik.

Zauważa ona, że spadki produkcji - o niższej dynamice niż w kwietniu - mają przyczynę w popycie i podaży. "Aktywność zakupowa systematycznie spada, ale ceny materiałów i półproduktów idą w górę (...) podczas gdy ceny wyrobów gotowych spadają" - czytamy. Według niej jest to bardzo niebezpieczna sytuacja dla firm, zwiastująca utrzymanie się deflacji koszyka przemysłowego, co stanowi sytuację niebywale ryzykowną dla firm i niekorzystną dla klientów.

"Jeśli bowiem kupowanie materiałów po danej cenie nie pozwala sprzedać produktu z zyskiem, jego produkcja nie ma uzasadnienia. To oznacza, że tracimy bodziec do aktywności gospodarczej, co może pogłębić skalę recesji w kolejnych miesiącach i pogorszyć sytuację na rynku pracy" - wyjaśnia.