Budżet musiał dużo stracić na zamknięciu gospodarki w kwietniu, skoro wartość transakcji, na które wystawiono faktury VAT, spadła o ok. 16 proc.
Dane o załamaniu liczby i wartości wystawianych faktur mamy z serwisu Faktura.pl, za którego pośrednictwem mikro i małe firmy wystawiają i przesyłają dokumenty online. Zwykle korzysta z niego 50 tys. klientów, którzy rocznie wystawiają ponad 600 tys. faktur. Grzegorz Grodek, prezes firmy prowadzącej portal mówi, że miesiąc całkowitego zamknięcia większości branż w gospodarce widać bardzo wyraźnie w statystykach.
– Porównaliśmy liczbę faktur wystawionych w kwietniu tego roku, czyli w pełni rozkwitu epidemii, z kwietniem 2019 r. Okazuje się, że w tym roku wystawiono o 11 proc. faktur VAT mniej niż rok temu. Jeśli chodzi o wartość, spadek wynosi aż 16 proc. – mówi Grzegorz Grodek. Dodaje, że dzieląc je według stawek podatku, największe załamanie w liczbie dokumentów dotknęło przedsiębiorców działających na stawce 8-proc., czyli np. wykonujących usługi budowlane oraz budowlano-remontowe w budownictwie mieszkaniowym. Tam spadek sięgał 27 proc. – Pod względem wartości ogromne załamanie widać przy stawce 5-proc., w tym roku wartość jest o 66 proc. mniejsza niż w kwietniu 2019 r. Taki VAT dotyczy m.in. przedsiębiorców sprzedających wyroby spożywcze np. oleje, mleko, mięso, owoce i warzywa, pieczywo, sery. Według takiej stawki rozlicza się też część usług gastronomicznych, a te w kwietniu działały w ograniczonym zakresie lub wcale. Nie funkcjonowały małe kawiarnie i firmy cateringowe – zwraca uwagę szef Faktura.pl.
Oczywiście dane z jednego serwisu nie mogą być reprezentatywne dla wszystkich płatników VAT. Jednak potwierdzają najważniejsze trendy, widoczne we wcześniej publikowanych informacjach, np. bankowych danych o transakcjach kartami płatniczymi. I jeśli proporcje są choć zbliżone do tych z serwisu, to majowe wpływy z VAT do budżetu spadły o co najmniej 2,5 mld zł w porównaniu z poprzednim rokiem. Czy tak było dowiemy się jednak z dużym opóźnieniem, bo dopiero w czerwcu. To wtedy resort finansów opublikuje dane budżetowe z maja, w których będą zawarte wpłaty VAT od transakcji w kwietniu. I dopiero wtedy poznamy najgorsze miesięczne dane z budżetu, jeśli chodzi o poziom podatkowych wpływów. Bo ekonomiści są przekonani, że to właśnie na kwiecień przypada dno recesji, od którego teraz gospodarka stopniowo się odbija. Jesteśmy w przededniu publikacji serii danych, które mogą potwierdzić tę tezę, a kluczowe będą informacje o sprzedaży detalicznej, które Główny Urząd Statystyczny poda w piątek.
Zanim jednak doczekamy czerwcowej publikacji budżetowych tabel, czekają nas jeszcze informacje pod koniec tego miesiąca o tym, co się działo w budżecie w kwietniu. Już dziś z dużym prawdopodobieństwem można powiedzieć, że będą one złe: załamały się wpływy z podatków dochodowych (głównie ze względu na przesunięcie rocznego rozliczenia PIT i CIT do końca maja), na co wskazują alarmistyczne informacje z samorządów, które we wpływach z nich mają swój udział. Państwowa kasa straciła też na wyhamowaniu marcowej konsumpcji, bo na skutek dwóch tygodni lockdownu w marcu sprzedaż detaliczna spadła – nie uwzględniając zmian cen – aż o 9 proc.
Choć jest oczywiste, że nie da się utrzymać planu wpływów i wydatków założonych w ustawie budżetowej, rząd zwleka z jej nowelizacją, czekając na kolejne informacje z gospodarki. Nie wiadomo, jaki skutek dla państwowej kasy będzie miało stopniowe odmrażanie aktywności gospodarczej. Nowelizacja zostanie przeprowadzona prawdopodobnie dopiero w lecie, gdy będą już dane o PKB za II kwartał.