Ekonomiści coraz bardziej zdecydowanie tną prognozy wzrostu gospodarczego. Nikt nie przewiduje recesji, ale wiele zależy od tego, jak silny będzie impuls budżetowy w walce z epidemią.
Epidemia uderzyła już w polską gospodarkę. Ekonomiści próbują zarysować, jaki scenariusz nas czeka. Na razie gwałtownie obniżają prognozy. Radzą jednak, by nie przywiązywać się do podawanych dziś liczb, bo nie da się ocenić, jak długo potrwa opanowanie rozprzestrzeniania się wirusa ani jak gospodarcze pakiety antykryzysowe pomogą aktywności gospodarczej. Wiele zależy od tego, jak długo potrwa epidemia i ograniczenia w ruchu.
Obniżona do 1,6 proc. PKB prognoza wzrostu naszej gospodarki autorstwa ekspertów mBanku na ten rok do wczoraj była najbardziej pesymistycznym obrazem rozwoju sytuacji. Niżej dynamikę wzrostu widzą już jednak kolejne banki. Credit Agricole spodziewa się, że w tym roku PKB urośnie o 1,2 proc., a Bank Handlowy mówi o 0,9 proc.
− W obecnej sytuacji chodzi raczej o przewidzenie rzędu wielkości szoku, a nie jego poziomu – podkreśla Piotr Kalisz, główny ekonomista Banku Handlowego. Zdaniem analityków banku jest ryzyko jeszcze niższego wzrostu. Jak duże? Nikt nie jest w stanie tego podać bez szczegółów działań, które zamierzają wdrożyć rząd i bank centralny. Pytanie, czy koszt epidemii zamknie się w kilku punktach procentowych PKB, czy w kilkunastu.
„Przy tych szacunkach zakładamy, że ograniczenia w działalności niektórych podmiotów gospodarczych (galerii handlowych, restauracji, kin, muzeów) nie skończą się z końcem marca, lecz zostaną rozciągnięte na kwiecień, a przynajmniej na jego pierwsze dwa tygodnie. Gdyby trwały one dłużej, czego nie można wykluczyć, szok dla spożycia byłby jeszcze głębszy. W naszych obliczeniach przyjmujemy, że usługi, które najbardziej ucierpią, będą mieć kilkunastoprocentowy udział w konsumpcji” – piszą analitycy w raporcie Banku Handlowego dotyczącym koronawirusa.
Ekonomiści Credit Agricole zwracają uwagę, że ucierpi każdy silnik rozwoju. Najgorszy będzie II kw., kiedy wartość PKB obniży się o 0,5 proc. rok do roku. Spadki dotkną konsumpcji (3 proc.) i inwestycji (0,2 proc.), a wkład eksportu netto do wzrostu będzie jedynie czynnikiem łagodzącym załamanie koniunktury.
− Rozwój przebiegu epidemii koronawirusa jest trudny do przewidzenia, a próba oszacowania jego wpływu na warunki gospodarcze obarczona jest dużą niepewnością. W naszym scenariuszu przyjęliśmy założenie, że w najbliższych tygodniach będziemy mieli do czynienia z dalszym, szybkim wzrostem liczby chorych, jednak epidemia wygaśnie na przełomie II i III kw. Podobny przebieg epidemii zakładamy w przypadku innych krajów – podkreśla Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole.
Większość ekspertów jest zgodna, że ciężar walki z epidemią koronawirusa spadnie na politykę budżetową. Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju i jeden z najbliższych doradców premiera, zapowiada, że zaprezentowany przez rząd we wtorek pakiet działań antykryzysowych będzie „gospodarczą bazooką”. − Będzie to dość kompleksowy pakiet propozycji wspierających przede wszystkim przedsiębiorców, chroniących rynek pracy, stymulujących wzrost gospodarczy – powiedział w radiu Tok FM. W DGP pisaliśmy już, że wsparcie będzie skoncentrowane na płynności dla firm, pojawi się opcja zawieszenia lub umorzenia podatków i składek dla przedsiębiorców, preferencyjne kredyty i działania stricte stymulujące wzrost, a nie tylko łagodzące skutki jego wyhamowania.
„Biorąc pod uwagę skalę szoku, nie jest to odpowiedni moment na fiskalną ostrożność. Jeżeli gospodarka nie otrzyma w tym momencie wsparcia, po wygaszeniu pandemii liczba firm wciąż działających może być znacznie mniejsza niż obecnie, co oznaczałoby dla budżetu trwałą utratę dochodów podatkowych. Z tego powodu skala wsparcia fiskalnego powinna być duża, prawdopodobnie niespotykana w niedawnej polskiej historii gospodarczej” – uważają ekonomiści Banku Handlowego.
1 PKB tyle może wynieść impuls budżetowy w ramach pakietu antykryzysowego według ING Banku Śląskiego
4 proc. do tego poziomu według ING może zwiększyć się tegoroczny deficyt sektora finansów publicznych
2,7 proc. taki może być w Polsce wzrost PKB w 2021 r. według Credit Agricole