Opublikowane w weekend dane wskazują, że w lutym gospodarka praktycznie stała w miejscu.
Oficjalny wskaźnik PMI pokazujący koniunkturę w przemyśle spadł w lutym do 35,7 pkt z 50 pkt miesiąc wcześniej. Analitycy spodziewali się wyniku słabszego niż w poprzednim miesiącu, ale wyraźnie lepszego niż podano. Skala pogorszenia była większa nawet niż w szczycie kryzysu z końca poprzedniej dekady. A w usługach PMI runął jeszcze mocniej. Spadł poniżej poziomu 30 pkt (poziom neutralny to 50 pkt).
Teraz Chiny stoją przed dylematem: jak rozkręcić gospodarkę, jednocześnie ograniczając rozprzestrzenianie wirusa. Dylemat ten doskwiera najbardziej małym i średnim przedsiębiorstwom. Jak najprędzej chciałyby wrócić do normalnej działalności, aby odbudować nadszarpnięte przestojem oszczędności. Jednocześnie nie chcą ryzykować, że staną się nowym ogniskiem wirusa. Obawiają się też dotkliwych kar, gdyby władze uznały, że nie pilnują wprowadzonych w związku z epidemią przepisów sanitarnych.
Przykładem jest sektor gastronomiczny. Władze Pekinu, aby ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa, wydały zalecenie, aby w restauracjach nie spożywano posiłków w grupach. Nie zdefiniowano jednak, od ilu osób zaczyna się „grupa”. W efekcie, jak odnotował szef pekińskiego biura tygodnika „Nikkei Asian Review” Tetsushi Takahashi, w wielu miejscach ludzie muszą jeść sami. Obsługa pilnuje, żeby zachowali należyty odstęp od innych gości.
PMI w przemyśle Chin (50 pkt - wartość bazowa) / DGP
Nadzwyczajne środki ostrożności ograniczają działalność biznesową na więcej sposobów. Często nawet, jeśli firmy są gotowe do restartu, to nie mają z kim go przeprowadzić. Głównie dotyczy to przedsiębiorstw produkcyjnych z wybrzeża, które zatrudniają pracowników z wnętrza kraju. Wielu z nich po prostu wciąż nie wróciło z rodzinnych stron po przedłużonych feriach noworocznych. Niektórzy nie mieli jak, bo dotknęły ich ograniczenia w funkcjonowaniu transportu. Inni obawiają się 14-dniowych, obowiązkowych kwarantann dla przyjezdnych z innych części kraju.
A tacy ludzie to prawdziwa armia. Jest ich ok. 300 mln (łącznie w Chinach pracuje 775 mln ludzi). Resort transportu w połowie miesiąca szacował, że do końca lutego dwie trzecie z nich powinny już wrócić do pracy, a reszta prawdopodobnie zrobi to w marcu. Aby przyspieszyć ten proces, niektóre firmy (a nawet samorządy) zdecydowały się wyczarterować pociągi i autobusy, aby przywieźć swoich pracowników ze stron rodzinnych.
Powrót tych ludzi do pracy stał się nawet przedmiotem propagandowego sporu. „The New York Times” doniósł w ub. tygodniu, że niektórzy pracownicy migracyjni mają problem ze znalezieniem zajęcia, ponieważ wracają z regionów dotkniętych wirusem. Artykuł spotkał się z ostrą reakcją ze strony anglojęzycznej wersji dziennika „Global Times”. „Chińskie firmy robią wszystko, co w ich mocy, aby chronić swoich pracowników, zamiast zostawiać ich na lodzie, jak sugeruje The New York Times” – czytamy na stronie gazety w artykule poświęconym odkłamaniu doniesień nowojorskiego dziennika.
Aby podkreślić, jak bardzo powrót do normalnej kondycji gospodarczej jest ważny dla chińskich władz, zaczęły one podawać do publicznej wiadomości odsetek małych i średnich przedsiębiorstw, które na nowo podjęły normalną pracę. Zhang Kejian, wiceminister przemysłu i technologii informatycznych, pod koniec ub. tygodnia szacował, że udało się to w ok. 30 proc. z ponad 18 mln takich firm w Chinach. Zapewniał jednocześnie, że państwo nie zostawi prywatnego biznesu na lodzie. Bank centralny już zapewnił dodatkowe środki na kredyty kryzysowe udostępniane firmom po bardzo przystępnym oprocentowaniu.
Pełny wymiar strat dla chińskiej gospodarki będzie znany dopiero za jakiś czas, ale już teraz wiadomo, że wirus zapewne wpłynie na realizację podstawowego celu gospodarczego, jaki Komunistyczna Partia Chin postawiła sobie na tę dekadę, czyli na podwojenie PKB. Aby do tego doszło, gospodarka musiałaby w zeszłym i tym roku rosnąć po 6,2 proc. Chiński urząd statystyczny w piątek podał, że w 2019 r. wzrost wyniósł 6,1 proc. Część ekonomistów uważa, że początek tego – z powodu koronawirusa – upłynie pod znakiem recesji.