2019 r. był udany – nie tylko na tle spadków cen aktywów rok wcześniej. Powodów do zadowolenia nie mają jednak posiadacze polskich akcji
Bilans zysków / DGP
Wzrosty cen głównych kategorii aktywów finansowych były w 2019 r. większe niż w którymkolwiek z ostatnich 10 lat. Akcje na świecie poszły w górę średnio o 26 proc., obligacje dały zarobić 7 proc., złoto podrożało o 19 proc. Różnicę widać zwłaszcza w porównaniu z poprzednim rokiem, kiedy wyceny wszystkich tych aktywów spadały.
W 2018 r. w światowej gospodarce dawały o sobie znać pierwsze symptomy spowolnienia. W sumie wzrost produktu krajowego brutto spowolnił z 3,8 proc. do 3,6 proc. (choć w Stanach Zjednoczonych dynamika PKB lekko przyśpieszyła). W 2019 r. spowolnienie stało się dużo bardziej wyraźne (Międzynarodowy Fundusz Walutowy szacował jesienią, że światowy PKB urośnie o 3 proc.).
Notowania szły w górę przede wszystkim dlatego, że do akcji wkroczyły banki centralne. Amerykańska Rezerwa Federalna w 2018 r. systematycznie podnosiła stopy procentowe. Ostatnia podwyżka miała miejsce pod koniec tego roku. Wzrost kosztu pieniądza zwykle nie sprzyja cenom akcji – chętnych do ich kupowania jest mniej, rośnie relatywna opłacalność innych form inwestowania, wyższy koszt pieniądza spowalnia wzrost gospodarczy i inflację, ograniczając tempo wzrostu przychodów i zysków firm. Być może najgłośniej narzekał na to amerykański prezydent Donald Trump.
W 2019 r. Rezerwa Federalna całkowicie zmieniła podejście: najpierw wycofała się z planów dalszych podwyżek stóp, a od połowy roku zaczęła je obniżać. Obecnie główna stopa utrzymywana jest w przedziale 1,5–1,75 proc. Taki sam poziom obowiązywał wiosną 2018 r. Na złagodzenie podejścia zdecydował się również Europejski Bank Centralny. Stopy procentowe nie były zmieniane już od kilku lat (główna stopa – dla depozytów utrzymywanych w EBC przez banki – wynosi –0,5 proc.), ale jesienią – jeszcze pod kierownictwem poprzedniego prezesa Maria Draghiego – bank zapowiedział nowy pakiet stymulacyjny, który ruszył z początkiem listopada.
W jego ramach co miesiąc EBC skupuje z rynku aktywa o wartości 20 mld euro. W odróżnieniu od poprzednich programów ilościowego luzowania polityki pieniężnej ten nie ma z góry określonego horyzontu czasowego. Skup aktywów ma potrwać tak długo, jak długo EBC będzie uważał to za stosowne. W tej sytuacji nie może dziwić, że inwestorzy na rynkach finansowych mają powody do zadowolenia. Przykładów nie brakuje.
Akcje na giełdzie we Frankfurcie podrożały w 2019 r. średnio o jedną czwartą. W ten sposób zostały odrobione (choć wciąż nie w całości) straty z poprzedniego roku. Rosnący protekcjonizm na świecie – zwłaszcza w największych gospodarkach, jak USA i Chiny – w połączeniu z rosnącymi wymogami dotyczącymi wpływu na środowisko naturalne miał zagrozić zwłaszcza koncernom samochodowym. Mimo to akcje Volkswagena poszły w górę o niemal 30 proc., Daimlera o ok. 10 proc. Z kolei Siemens, znaczący eksporter maszyn i urządzeń do Państwa Środka, zyskał 20 proc. W przeszłości obciążeniem dla niemieckiej giełdy były banki. Akcje Deutsche Banku wprawdzie nie podrożały, ale całoroczny spadek był stosunkowo niewielki – wyniósł nieco ponad 3 proc.
Wśród najlepiej radzących sobie giełd były w 2019 r. Ateny. Główny indeks zyskał tam na wartości 45 proc. Nadal jest jednak ponad 80 proc. poniżej rekordu, jaki zanotowano w końcówce lat 90. Wyżej niż obecnie grecka giełda stała nieprzerwanie od końca 1996 r. do połowy 2011 r. – wtedy mocno dawał się we znaki kryzys zadłużeniowy, w jaki wpadła Hellada. Wtedy też najmocniej traciły akcje banków. W 2019 r. były one liderami wzrostów. Notowania Piraeus Banku poszły w górę o… ponad 250 proc.
Dla oceny koniunktury na rynkach akcji kluczowe jest to, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych. Tam również panował optymizm. Najmocniej zyskał indeks Nasdaq, grupujący spółki technologiczne. Akcje Apple poszły w górę o 86 proc., a Microsoftu i Facebooka – o prawie 60 proc. Na Nasdaq można było znaleźć firmy, których akcje drożały szybciej, ale w indeksie Dow Jones Industrial Average, grupującym 30 kluczowych amerykańskich firm, to właśnie Apple i Microsoft były liderami wzrostów. Spadki cen akcji zanotowały dwie firmy: 3M (o 6 proc.) i farmaceutyczny Pfizer (8 proc.).
Niewiele giełd poszło w ubiegłym roku w dół. W tej grupie był WIG20 – najważniejszy indeks w Warszawie. Markowi Dietlowi, który od dwóch i pół roku stoi na czele Giełdy Papierów Wartościowych, nie udało się doprowadzić do ożywienia naszego rynku. Nadal cieniem kładzie się na nim odpływ środków z otwartych funduszy emerytalnych, brak dużych ofert publicznych (2015 r. był ostatnim, w którym liczba notowanych spółek na głównym rynku GPW wzrosła) oraz duży udział firm kontrolowanych przez Skarb Państwa, który często nie liczy się z interesem akcjonariuszy mniejszościowych.
W 2019 r. rząd przyjął Strategię rozwoju rynku kapitałowego. Do ożywienia na naszej giełdzie mają się przyczynić, zdaniem ekspertów, pracownicze plany kapitałowe. Pieniądze odkładane na rachunkach przyszłych emerytów będą inwestowane m.in. w akcje. Problem w tym, że – przynajmniej w pierwszej fali akwizycji, obejmującej największe firmy – odsetek osób, które zdecydowały się na oszczędzanie w PPK, okazał się poniżej pierwotnych oczekiwań.
Notowania Piraeus Banku poszły w górę o ponad 250 proc.