Rośniemy niemal najszybciej w regionie. Ale równocześnie na tle innych krajów nasz wzrost jest dość zrównoważony.
DGP
W II kw. tylko dwa kraje naszego regionu miały wyższy od nas wzrost produktu krajowego brutto, konsumpcji prywatnej czy produkcji przemysłowej. Jeden mógł się pochwalić niższą stopą bezrobocia. Nasza gospodarka należy zatem do najbardziej „rozgrzanych” w regionie.
Żeby sprawdzić, jak wypadamy w porównaniu z innymi krajami, DGP stworzył barometr gospodarczy, w którym bierzemy pod uwagę 10 różnych wskaźników obrazujących koniunkturę. Każdy z nich porównujemy dla 11 państw Europy Środkowo-Wschodniej należącymi do Unii Europejskiej – od Estonii po Chorwację i Bułgarię. Przyglądamy się również temu, jak w danym kraju każdy ze wskaźników wypada na tle najlepszego wyniku tego kraju od początku 2009 r. W porównaniu między krajami za każdy wskaźnik można otrzymać od 0 do 10 pkt. Najwyższą ocenę dostaje najlepszy, a każdy kolejny o jeden mniej. Porównujemy też dane w czasie. Dziesięć punktów za wskaźnik jest wtedy, gdy określona zmienna jest obecnie najwyżej w ostatnim dziesięcioleciu. Finalny wynik to średnia wszystkich danych cząstkowych dla danego kraju.
Przykładowo: ceny mieszkań w Polsce w II kw. były o 8,1 proc. wyższe niż rok wcześniej. To najwyższy wzrost od początku 2009 r. W porównaniu w czasie daje to 10 pkt. W trzech krajach (na Węgrzech, Słowenii i w Czechach) wzrost był jednak silniejszy. W porównaniu między krajami Polska dostaje więc 7 pkt. W sumie – 8,5 pkt.
W obecnej edycji barometru Polska zajmuje drugie miejsce w regionie. Przed nami są jedynie Węgry. Podobnie było też trzy miesiące temu. Nasz dystans w stosunku do Węgrów wyraźnie się jednak zmniejszył. PKB nadal nad Balatonem rośnie najszybciej w naszej części kontynentu. Za to wyraźnie spowolniła tam dynamika inwestycji (choć w drugim kwartale wciąż były na dwucyfrowym poziomie). Bezrobocie wzrosło tylko minimalnie, ale to spowodowało w tej kategorii dość istotne pogorszenie wyniku.
Poprawił się za to ogólny bilans Polski. Wzrost PKB spowolnił, ale mniej niż w innych krajach. W górę poszła za to dynamika konsumpcji. Przyspieszeniem na tym polu oprócz nas mogły się pochwalić w poprzednim kwartale jedynie Łotwa, Słowenia i Słowacja. Wyższy wynik to jednak nie zawsze korzystna oznaka.
Barometr dla Polski poszedł w górę również za sprawą wyższej inflacji. Podobnego skoku doświadczyła jedynie Słowenia. Wzrost inflacji to nie tylko efekt drożejącej żywności czy paliw, ale też siły popytu wewnętrznego.
Jeśli gospodarka jest zbyt mocno „rozgrzana”, trzeba ją „schłodzić” zaostrzeniem polityki pieniężnej (podwyżkami stóp procentowych) lub fiskalnej (mniejszymi wydatkami lub zwiększeniem wpływów budżetowych). Tego typu działania mają na celu zrównoważenie gospodarki. Nasza na tle innych krajów regionu wciąż jest jednak dość zrównoważona. Wśród wskaźników, które bierzemy pod uwagę, świadczy o tym relatywnie niewielki wzrost importu (mniejszy odnotowano jedynie w Czechach i na Łotwie). Wśród innych – brak deficytu na rachunku obrotów bieżących bilansu płatniczego czy w finansach publicznych. Brak nierównowag zawdzięczamy m.in. polityce pieniężnej. W regionie wyższe stopy procentowe od nas mają jedynie Czesi i Rumuni.