Fundusze unijne nie finansują już w takim stopniu inwestycji w Polsce, jak to miało miejsce jeszcze kilka lat temu. Trzeba sięgać po własne środki, czyli pieniądze z budżetu, kredyty bankowe i oszczędności Polaków. Z takim stwierdzeniem zgodzili się wszyscy uczestnicy panelu „Źródła finansowania rozwoju gospodarczego”, który odbył się drugiego dnia Forum Wizja Rozwoju w Gdyni

Mateusz Walewski, główny ekonomista Banku Gospodarstwa Krajowego, dyrektor Biura Badań i Analiz przypomniał, że obecnie jesteśmy krajem, który finansuje najmniej inwestycji z własnych środków, bo mamy bardzo mało oszczędności. Dlatego przez ostatnie lata inwestycje realizowali u nas zachodni inwestorzy. Efekt – dziś to oni czerpią większość zysków z tych inwestycji.

Musimy więcej oszczędzać

Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej, moderator dyskusji przypomniał, że nakłady naszego kraju na środki trwałe sięgnęły w ubiegłym roku 385 mld zł. Czy to dużo, czy mało? W ocenie Mateusza Walewskiego – zdecydowanie za mało. – Aby środków na inwestycje było więcej, szczególnie w momencie, gdy fundusze z Unii się skończą, musimy zacząć oszczędzać – zaznaczył Walewski. – Najważniejszym zadaniem stojącym przed państwem jest zachęcanie ludzi do oszczędzania, przede wszystkim na emeryturę – podkreślił ekonomista. – W obecnej sytuacji demograficznej w systemie może nie wystarczyć pieniędzy, aby zabezpieczyć nas na starość. Tzw. stopa zastąpienia z roku na rok będzie coraz mniejsza. Myślę, że ludzie już to rozumieją, ale nie do końca są zmotywowani, aby zacząć oszczędzać – dodał.

Jego zdaniem nadszedł już ten moment, kiedy średnie gospodarstwa dysponują wystarczającymi środkami, by móc zacząć odkładać chociażby niewielkie sumy. – Trzeba ich tylko do tego zachęcić – wyjaśnił Walewski. – Takim sposobem mogą być Pracownicze Plany Kapitałowe, tym bardziej, że prawie wszyscy z automatu jesteśmy do nich zapisani. Jeśli się z nich nie wypiszemy – a to jednak wymaga jakiegoś wysiłku – zaczniemy na własną przyszłość odkładać – stwierdził. Podkreślił, że w budowaniu kapitału emerytalnego swój udział będą mieć również pracodawcy i państwo.

Najcenniejsze dla gospodarki są innowacje

Doświadczeniami związanymi z pozyskiwaniem i rozdziałem pieniędzy z Unii Europejskiej podzieliła się Małgorzata Oleszczuk, prezes Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. Zaznaczyła, że Bruksela, kierując środki do państw wspólnotowych, wskazuje drogi i możliwości wsparcia, daje kierunkowe wytyczne dotyczące tego jak i do kogo powinno być ono kierowane, ale to poszczególne kraje decydują komu pieniądze przyznać. – Wspieramy mikro, małe i średnie firmy, ale również samorządy – wyjaśniła prezes. – Te ostatnie z myślą, aby one potem wspierały rozwój przedsiębiorstw i swojego regionu.

Zaznaczyła przy tym, że – w oparciu o doświadczenia poprzedniej perspektywy – realnie na wzrost PKB przekładają się przede wszystkim inwestycje w innowacje.

– Nasze analizy wskazują, że każdy milion złotych zainwestowany w projekty innowacyjne zwrócił się 14-krotnie – wyliczyła Oleszczuk. – Nie są to oczywiście łatwe inwestycje, dlatego mamy szeroką ofertę wsparcia – pomagamy firmom, które przychodzą do nas z samymi tylko pomysłami, jak tym, którzy prezentują gotowe już projekty.

Prezes podkreśliła, że PARP szczególnie interesuje się rozwiązaniami innowacyjnymi, bo nie dość, że każda złotówka zainwestowana w innowacje wraca, to wraca w długotrwałej perspektywie. – To są bowiem pieniądze, które uruchamiają wieloletnie procesy i pozwalają się firmom rozwijać – dodała.

Aby pomysłów i rozwiązań innowacyjnych nie zabrakło w polskich firmach, agencja uruchomiła akademię menedżera, w ramach której uczy jak inwestować w innowacje. Wysyła też do firm mentorów, którzy na miejscu podpowiadają, co i jak robić, aby działalność przedsiębiorstwa można było zaliczyć do innowacyjnych.

Zróżnicowana oferta

Nowych programów wsparcia dla polskich firm nie brakuje też w Agencji Rozwoju Przemysłu. Paweł Kolczyński, wiceprezes ARP przypomniał, że przedsiębiorcy mogą już korzystać ze specjalnego programu przygotowanego z myślą o małych i średnich przedsiębiorstwach. – W ramach tego programu uruchomiliśmy pożyczki dla firm z sektora MSP, które np. weszły w system podzielonej płatności – wyjaśnił Kolczyński. – Poza tym uruchomiliśmy ARP Leasing, czyli ofertę leasingową nastawioną na finansowanie maszyn i linii produkcyjnych, które są niestandardowe i trudno wycenialne i dlatego nie jest łatwo znaleźć na nie finansowanie.

Z myślą o firmach, które chciałyby zdobyć zagraniczne rynki agencja buduje w całym kraju punkty pod nazwą international desk. Dzięki nim przedsiębiorcy w jednym miejscu mogą uzyskać pełną wiedzę o finansowaniu i możliwościach rozwoju działalności proeksportowej. – Nasza oferta nie jest konkurencyjna dla PARP, nasze pożyczki zaczynają się od 800 tys. zł, więc nie są przeznaczone dla małych – podkreślił przy tym Kolczyński. – Podzieliliśmy się rynkiem, aby ze sobą nie konkurować. Chciałbym jednocześnie zaznaczyć, że nasze finansowanie jest zwrotne, przedsiębiorca musi wykazać możliwość jej spłacenia. W tym roku mamy do rozdysponowania aż 200 mln zł na pożyczki – dodał.

Ułatwienia dla małych

W wielu przypadkach jednak aktywne uczestniczenie w przetargach blokuje ustawa o zamówieniach publicznych. Dotyczy to szczególnie małych i średnich firm. Hubert Nowak, prezes Urzędu Zamówień Publicznych wyjaśnił, że sytuacji nie poprawiły też liczne poprawki wprowadzane przez ostatnie lata do tej ustawy. – Od 2004 r., kiedy weszła ona w życie, była nowelizowana aż 65 razy – wyjaśnił Nowak. – Niewiele to zmieniło, dlatego postanowiliśmy przygotować nową ustawę, która została już przyjęta przez Komitet Stały Rady Ministrów – dodał. Prezes UZP podkreślił, że tworząc ustawę brano pod uwagę problem, który od dawna był bolączką – brak spójnej polityki zakupowej, która byłaby powiązana ze strategią rozwoju państwa. Zaznaczył, że jest to ważne, bo chodzi tu o niemałe pieniądze – w roku 2018 wartość zamówień publicznych opiewała na 202 mld zł. – Zmierzyliśmy się też z innymi barierami, choćby z dostępem MSP do zamówień publicznych. W efekcie średnio do zamówienia przystępują tylko dwie firmy, co nie jest ani dobre, ani konkurencyjne – stwierdził prezes. – Zaproponowaliśmy więc umożliwienie dostępu do zamówień małym i średnim firmom poniżej progu unijnego.

Kolejne rozwiązania – zaproponowane przez UZP – mają na celu zrównanie praw zamawiających z prawami wykonawców, tak aby obie strony miały w procesie równe, silne możliwości. Przedmiot zamówień ma być opisywany w sposób stwarzający możliwości równego przystępowania do nich. – Zaproponowaliśmy też procedurę koncyliacyjną, aby – w razie sporów – móc je rozwiązać bez narażania się na długotrwałe procesy sądowe i ewentualną spłatę kolosalnych odsetek od spornej kwoty – wyjaśnił Nowak. – Choć zdaję sobie sprawę, że pewnie chwilę potrwa, zanim się wytworzy odpowiednia kultura postępowania – zakończył.

Unijne fundusze nie zawsze korzystne

O podsumowanie minionego okresu, kiedy to środki unijne płynęły do nas szerokim strumieniem pokusił się Adam Abramowicz, rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców. – Mam własne przemyślenia dotyczące rozdziału pieniędzy z Unii, które pewnie dla niektórych mogą okazać się kontrowersyjne. Otóż w mojej ocenie fundusze unijne przyniosły dużo dobrego, ale też dużo złego dla MSP – zaznaczył Abramowicz. – Wspólnota dopuszczała bowiem możliwość finansowania bezzwrotnego, co zaburzyło zdrową konkurencję. To był ogromny błąd. Ludzie rejestrowali się jako bezrobotni, brali dotację na firmę zajmującą się czesaniem psów, a tych psów nigdy w tej firmie nie było. Po roku znów powtarzali całą procedurę – dodał.

Jego zdaniem ważniejsze są rozwiązania instytucjonalne, dostarczające możliwości pozyskania kapitału dla wszystkich. Wskazał przy tym chociażby na ustawę o zatorach płatniczych, która ukróci bezkarne finansowanie się kosztem małych firm, poprzez wydłużanie okresu płatności do 30, czy nawet do 60 dni. – To nie powinno tak działać – przekonywał. – Mamy pieniądze w obrocie, płacimy, niech ten mały też ma możliwość obrotu gotówką.

Inna ustawa, która – zdaniem Abramowicza – przyniesie dużo dobrego to zamiana całej Polski w jedną wielką strefę ekonomiczną. Pozwoli ona na sięgnięcie nawet przez mikrofirmy po wsparcie ze strony państwa. Oddechem dla przedsiębiorstw będzie też odwieszenie podatku handlowego, dzięki czemu małe sklepy będą mogły mieć ceny bardziej konkurencyjne.

Rządowe koła napędowe

Rolę państwa w dbaniu o nasze finanse i rozwój gospodarki podkreśliła poseł Maria Zuba, posłanka Prawa i Sprawiedliwości, przypominając o rządowych programach wsparcia. – Nasz wzrost gospodarczy odbywa się także dzięki wzrostowi konsumpcji – zaznaczyła. – Dlatego pieniądze wydatkowane na wsparcie rodzin także sprzyjają rozwojowi gospodarki. W jej ocenie wsparcie w ramach programu 500 plus działa jak koło młyńskie. Pozwoliło ono na uruchomienie kolejnych programów. – Wszystko, co jest ważne dla społeczeństwa, a nie może być rentowne dla prywatnego inwestora, może być finansowane przez rząd za pośrednictwem różnych funduszy – dodała poseł. – Mam tu na myśli chociażby finansowanie działań mających na celu czyste powietrze, ochronę zasobów wodnych itp. O to musi i powinien zadbać rząd.

ELG
BGK był partnerem strategicznym Forum Wizja Rozwoju w Gdyni

PARTNERZY