Spełnił się pesymistyczny scenariusz o spadku obrotów na Towarowej Giełdzie Energii po wejściu w życie ustawy prądowej. Zgodnie z naszą prognozą obowiązujące od miesiąca przepisy zamrażające rachunki za prąd na ubiegłorocznym poziomie wprowadzają chaos, a brak rozporządzeń do nich pogłębia niepewność na rynku.
Pokazują to dane za styczeń opublikowane wczoraj przez Towarową Giełdę Energii (TGE). Wolumen obrotu energią elektryczną na TGE wyniósł w styczniu 8,7 TWh i był aż o 20,1 proc. niższy niż w styczniu 2018 r. Średnia ważona cena na głównym rynku ukształtowała się w styczniu na poziomie 246,24 zł/MWh, o ponad 28 zł więcej niż w grudniu.
– Widać dużą niepewność uczestników rynku. Pojawiają się pytania, czy mamy do czynienia z pomocą publiczną czy nie, jak będą wyglądały renegocjacje umów, co wprowadzi rozporządzenie… Ta niepewność może wpływać na zachowania zwłaszcza tych uczestników rynku, którzy kupują energię na potrzeby swoich klientów, a tym samym lekko zaburzyć wielkość obrotów na TGE – mówił nam w wywiadzie z 7 stycznia Piotr Zawistowski, prezes giełdy.
Dla porównania warto spojrzeć na obroty na rynku gazu, gdzie ręcznego sterowania cenami nie było. Efekt? Styczniowy wolumen wyniósł w tym przypadku 9,73 TWh, co oznacza wzrost rok do roku aż o 36,2 proc. Nasi rozmówcy z branży energetycznej mówią wprost: wielu kupujących po prostu nie wie, co robić. Zwłaszcza że resort energii już oficjalnie zapowiedział, że ustawa prądowa do końca marca będzie nowelizowana. W jaki sposób? Tego jeszcze nie wiadomo.
Pojawiają się jednak głosy, że przegłosowany w grudniu w kilkanaście godzin dokument zakładający obniżkę akcyzy na prąd, zmniejszenie opłaty przejściowej i rekompensatę finansową dla spółek obrotu zamrażających ceny mógłby nawet w całości trafić na śmietnik. A rozwiązaniem problemu droższej energii mogłoby być obniżenie VAT. Tyle że na kilkumiliardową dziurę z tego powodu w budżecie mogłoby się nie zgodzić Ministerstwo Finansów. Wymagałoby to także negocjacji z Brukselą. Zdaniem naszych rozmówców nie jest to jednak zupełnie niemożliwe. Zwłaszcza w sytuacji, w której rząd tak bardzo chwali się rosnącą ściągalnością VAT.