W pierwszych 11 miesiącach tego roku na rynku głównym Giełdy Papierów Wartościowych pojawiło się siedem spółek. Pod względem debiutów zapowiada się zatem najsłabszy rok od… 15 lat. W latach 2001–2003 pojawiało się na GPW mniej niż 10 spółek rocznie, co było efektem pęknięcia bańki internetowej i dużego spowolnienia w gospodarce. Teraz chętnych do wejścia na parkiet brakuje mimo ponad 5-proc. wzrostu gospodarczego.
Od trzech lat nie przybywa spółek na GPW / DGP
– Poprawę sytuacji na giełdzie mogłaby przynieść większa międzynarodowa oferta, taka jak np. rozważany debiut Smyk Holding, którego prospekt emisyjny został już złożony w Komisji Nadzoru Finansowego – komentował sytuację rynku ofert publicznych w III kwartale 2018 r. Bartosz Margol, dyrektor w zespole ds. rynków kapitałowych PwC. Podkreślił, że takie wydarzenie byłoby pozytywnym impulsem dla rynku IPO – pierwotnych ofert publicznych – w nieco dalszej perspektywie, ponieważ na debiut przed końcem roku miało szansę zaledwie kilku emitentów, których prospekty emisyjne zostały już złożone w KNF. – Znacząca aktywność w zakresie IPO może więc nastąpić nie wcześniej niż w II kwartale 2019 r. – stwierdził.

Ranking największych gospodarek świata. Jesteśmy o mały krok za najlepszymi >>>

Z danych dostępnych w serwisie KNF wynika, że „w toku” są postępowania dotyczące 15 ofert publicznych. Tylko cztery dotyczą jednak spółek, które nie są notowane na GPW (na rynku głównym lub na NewConnect, gdzie handluje się na ogół akcjami małych firm na wczesnym etapie rozwoju).
Mało ofert nowych spółek to jednak nie wszystko. Od stycznia do listopada z obrotu na GPW wycofano walory aż 22 firm – największa liczba w historii. W ostatnich trzech latach „wycofań” było już ponad 60.
Do usuwania spółek z notowań przyczynia się kiepska koniunktura na GPW. Gdy ceny na giełdzie idą w dół, łatwiej o podmiot, który skupi wszystkie akcje spółki i stanie się jej jedynym właścicielem. W takiej sytuacji utrzymywanie firmy na giełdzie nie ma uzasadnienia. Tym bardziej że wiążą się z tym obowiązki informacyjne dotyczące ujawniania wyników finansowych i istotnych wydarzeń z bieżącej działalności. Nieprzestrzeganie ich wiąże się z ryzykiem kar idących w setki tysięcy, a nawet miliony złotych. Skupywaniu akcji z giełdy sprzyjają też niskie stopy procentowe, ponieważ kredyt na taki cel staje się bardziej dostępny.
WIG20, indeks największych spółek na GPW, od początku 2018 r. stracił ponad 6 proc. Warszawska giełda nie jest wyjątkiem. W Europie na plusie jest tylko kilka rynków: Ukraina, Rumunia, Norwegia, Słowacja i Węgry. Na tej liście nie ma żadnej z dużych giełd na naszym kontynencie. W Azji nad kreską są tylko Indie i Nowa Zelandia, a w Ameryce: Brazylia i Argentyna (ta druga, licząc w dolarach, notuje jednak znaczące straty), a także nowojorski Nasdaq grupujący spółki technologiczne, które jeszcze kilka miesięcy temu były motorem zwyżek na giełdach w USA.
Na świecie spadki cen akcji w ostatnim czasie są związane m.in. z zaostrzaniem polityki pieniężnej w Stanach Zjednoczonych i obawami o wzrost gospodarczy, który mogą ograniczyć wojny handlowe. Na sytuację na polskiej giełdzie mają wpływ również czynniki lokalne. Wśród największych spółek dominują firmy kontrolowane przez Skarb Państwa, na których losy duży wpływ mają politycy. Na notowaniach akcji mniejszych spółek pośrednio odbija się z kolei np. afera dotycząca firmy windykacyjnej GetBack. Po jej wybuchu kilka towarzystw funduszy inwestycyjnych zanotowało duże odpływy środków z funduszy. Zmuszało je to do sprzedawania akcji małych spółek. Ponieważ trudno było o nabywców takich walorów, ich ceny poszły w dół. Indeks mniejszych spółek sWIG80 od początku tego roku stracił prawie 26 proc.