Sześcioro działaczy Greenpeace, którzy wspięli się we wtorek rano na 180-metrową chłodnię kominową elektrowni Bełchatów, zdecydowało się spędzić na niej noc – poinformowała rzeczniczka organizacji Katarzyna Guzek.

W ten sposób – jak twierdzi – chcą zaprotestować przeciwko bierności polityków wobec kryzysu klimatycznego.

"Wspinacze mają ze sobą odpowiedni sprzęt, by spędzić noc w trudnych warunkach. W późnych godzinach popołudniowych teren elektrowni Bełchatów opuściła grupa osób wspierających ich" – wyjaśniła.

Stwierdziła, że wejście na chłodnię kominową największej elektrowni węglowej w Europie i decyzja o tym, by spędzić na niej noc to "niezwykły akt odwagi i determinacji ze strony obrońców klimatu".

"Wzywamy polityków decydujących o dalszych krokach na rzecz ochrony klimatu do wykazania się podobną odwagą i determinacją. Tylko wtedy mam szansę uniknąć katastrofy klimatycznej" – powiedziała.

Początkowo na chłodnię kominową wspięło się dziewięć osób. Jak wyjaśniają działacze Greenpeace, w przededniu szczytu klimatycznego COP24, który w niedzielę rozpocznie się w Katowicach, domagają się od liderów politycznych "odejścia od węgla i sprawiedliwej transformacji energetycznej".

Przypominają m.in., że opublikowany w październiku tego roku specjalny raport Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu stwierdza, że "aby uchronić świat przed katastrofą klimatyczną, trzeba powstrzymać wzrost średniej globalnej temperatury".

Zdaniem szefa kampanii Greenpeace na rzecz klimatu Pawła Szypulskiego, projekt polityki energetycznej Polski do 2040 r. ignoruje zagrożenia i wyzwania wynikające z kryzysu klimatycznego, bo zakłada m.in., że w 2030 r. "wciąż 60 proc. energii elektrycznej produkowane będzie w Polsce z węgla".

W wydarzeniu biorą udział osoby z Polski, Austrii, Chorwacji, Indonezji, Niemiec, Szwajcarii i Węgier.

Grupa wspierająca wspinaczy, która opuściła teren elektrowni, została zatrzymana przez policję. Rzeczniczka bełchatowskiej policji Ewelina Maciejewska poinformowała, że siedem osób, w tym kilku obcokrajowców, zostało przewiezionych do komendy policji w Bełchatowie, gdzie prowadzone są z nimi czynności procesowe. Prawdopodobnie usłyszą zarzut naruszenia miru domowego, czyli nieuprawnionego wtargnięcia na teren prywatny.

Jak zapewniła rzeczniczka PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna Aleksandra Apanasionek, sytuacja nie wpływa na pracę elektrowni. (PAP)

Autor: Jacek Walczak