NBP podniósł prognozę wzrostu na ten rok, ale obniżył na dwa kolejne lata
W tym roku wzrost gospodarczy w Polsce powinien zawrzeć się w przedziale 4,0–5,2 proc. – tak wskazuje najnowsza projekcja inflacji przygotowywana przez analityków Narodowego Banku Polskiego. Środek tego przedziału to 4,6 proc. Oznacza to, że nowe przewidywania są wyraźnie bardziej optymistyczne niż te z poprzedniej projekcji – z marca.
Wtedy NBP zakładał wzrost nieprzekraczający 4,3 proc. Przewidywania banku centralnego doszlusowały do oczekiwań rynkowych – takie samo było średnie prognozowane tempo wzrostu PKB w ostatniej ankiecie DGP przeprowadzonej w końcu czerwca wśród ekonomistów z instytucji komercyjnych.
Podwyżce prognozy na ten rok towarzyszy obniżka oczekiwań na dwa kolejne lata. W 2019 r. różnica jest jeszcze niewielka, ale w 2020 r. zamiast spodziewanych w marcu 3,6 proc. wzrostu ma być niecałe 3,4 proc.
– Tempo będzie lekko spowalniać, ale nadal mamy szybki, zrównoważony wzrost przy szybkim, ale niepowodującym nierównowagi tempie wzrostu wynagrodzeń. Lepszej sytuacji nie można sobie wyobrazić – powiedział Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego.
Pomimo obniżki prognoz na lata 2019–2020 po zakończeniu tego okresu PKB według nowej projekcji będzie minimalnie wyższy niż według oczekiwań z marca.
„W ocenie Rady bieżące informacje oraz wyniki projekcji wskazują na korzystne perspektywy wzrostu aktywności w polskiej gospodarce mimo oczekiwanego obniżenia się dynamiki PKB w kolejnych latach” – napisała w komunikacie po zakończonym wczoraj posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej.
Projekcja to z punktu widzenia RPP kluczowy dokument pokazujący perspektywy gospodarki. Bank centralny podkreśla zwykle, że projekcja nie jest tożsama z prognozą, ponieważ zakłada brak zmian stóp procentowych. Od marca 2015 r. główna stopa NBP wynosi 1,5 proc. Nikt jednak nie spodziewa się tego, by w najbliższym czasie miała ona się zmienić.
Według prezesa NBP Adama Glapińskiego nowe przewidywania banku centralnego jeszcze zwiększają prawdopodobieństwo, że RPP nie będzie musiała ruszać stóp nawet do końca 2020 r. Glapiński zastrzega, że to jego osobiste przekonanie.
– Nie byłbym tak kategoryczny w mówieniu, że w przyszłym roku nie będzie powodu do zmian stóp – zastrzega Łukasz Hardt, uważany przez ekonomistów za jednego z największych „jastrzębi” w RPP obecnej kadencji.
Wskazuje, że wygasają czynniki, które do tej pory działały na korzyść obniżania inflacji. Tak działo się za sprawą globalizacji, którą teraz zastępuje jednak wzrost protekcjonizmu. W kraju firmy miały wysokie marże i pozwalając na to, by one nieco spadły, amortyzowały efekt podwyżek płac. Według Hardta inne krajowe zjawisko to rewolucja w handlu detalicznym – chodzi o rosnącą popularność dyskontów.
Nowa projekcja w 2018 i 2020 r. pokazuje minimalnie niższą ścieżkę inflacji niż marcowa. Oczekiwania NBP dotyczące tempa wzrostu cen w 2019 r. są obecnie podobne jak przed czterema miesiącami.
Dziennik Gazeta Prawna