Udział węgla w produkcji energii elektrycznej spada, ale przeobrażenie polskiej energetyki odbywa się w sposób niekontrolowany.
Choć polski miks energetyczny jest najmniej zróżnicowany w całej UE, to w ostatnich kilkunastu latach maleje udział węgla na rzecz gazu i źródeł odnawialnych. To wniosek z raportu think tanku Forum Energii przygotowanego przed grudniowym szczytem klimatycznym COP 24 w Katowicach.
– W 2005 r. z węgla wyprodukowano 90 proc. energii, tymczasem w ubiegłym roku było to 78,4 proc. – mówi Joanna Maćkowiak-Pandera, szefowa Forum Energii. Przyznaje jednak, że teraz znowu musimy liczyć się ze wzrostem udziału węgla w produkcji prądu, skoro do użytku oddawane będą kolejne potężne jednostki konwencjonalne (w sieci jest już 1075 MW Kozienic, w budowie 910 MW w Jaworznie, dwa bloki po 900 MW w Opolu i 460 MW w Turowie).
Choć zmiany w energetyce są zauważalne, to odbywają się bez wyraźnych wytycznych państwa, bo wciąż nie mamy zaktualizowanej polityki energetycznej do 2030 r., o perspektywach do 2050 r. nie wspominając. Skutkiem tego jest paraliż decyzyjny rządu dotyczący budowy pierwszej elektrowni jądrowej, o której mówi się od ponad dekady. Dopiero kilka dni temu resort energii powołał zespół, który ma przyspieszyć prace nad projektem atomówki. A kiedy gotowa będzie rządowa polityka energetyczna? Według zapowiedzi do końca roku. Ale czy przed COP24? Tego nie wiadomo.
– W Brukseli ścierają się dwa fronty. Jeden zakłada, że najpierw kraje powinny przygotować swoje plany, a dopiero potem ma być dyskutowany wspólny europejski plan energetyczny. Od Polski oczekuje się przedstawienia do końca roku pomysłu na energetykę do 2050 r. Drugi front stanowią zwolennicy tzw. mapy drogowej, czyli wspólnych europejskich wytycznych dla energetyki, do której państwa miałyby się potem dostosować – tłumaczy Maćkowiak-Pandera.
Spójny plan energetyczny jest o tyle istotny, że mamy sporo przestarzałych elektrowni, głównie węglowych, które musimy wyłączać, dostosowując się do unijnego prawa, które niezmiennie dąży do dekarbonizacji. Przykładem niech będzie tegoroczny koniec elektrowni Adamów, która odpowiadała za 2 proc. polskich mocy wytwórczych.
– Zapotrzebowanie na energię elektryczną od 2007 r. do 2017 r. wzrosło o 12 proc. Polska w 2014 r. stała się importerem netto energii elektrycznej, choć jeszcze w 2005 r. eksportowaliśmy 11 TWh – mówi Rafał Macuk, analityk Forum Energii. Dla porównania roczna produkcja prądu w Polsce wynosi ok. 163 TWh, żeby zaspokoić zapotrzebowanie, musimy importować ok. 6 TWh. Uzależniamy się też od importu surowców. Tegoroczny import węgla może być rekordowy i przebić 15 mln ton z 2011 r. (łączne zapotrzebowanie na węgiel w Polsce to ok. 70 mln ton).